poniedziałek, 24 czerwca 2013

Utonął w stawie

Do tragicznego zdarzenia doszło 22 czerwca tuż po godzinie 16.00 na jednym ze stawów we wsi Targoszyce (gm. Kobylin). Bolesław W. najprawdopodobniej chciał ochłodzić się w upalny dzień. Skończyło się to dla niego tragicznie.

Kąpiel na tym stawie skończyła się dla mieszkańca Targoszyc tragicznie
Miniona sobota sprzyjała na pewno wypadom nad wodę. Niestety na naszym terenie baseny odkryte są jeszcze nieczynne więc niektórzy korzystają z tzw. dzikich kąpielisk, którymi są pobliskie stawy czy rzeki. Mimo zakazów, próśb i apeli oraz ostrzeżeń o zagrożeniach, dzikie kąpieliska w miniony weekend znów odwiedziły tłumy. - Na wszystkich tzw. dzikich kąpieliskach obowiązuje zakaz kąpieli. Za nieprzestrzeganie tego przepisu grozi mandat karny w wysokości do 250 złotych. Dla bezpieczeństwa tych osób przez cały okres wakacji zwiększymy intensywność kontroli tych miejsc – mówi rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.

Kąpiel w niedozwolonym miejscu
Niestety w Targoszycach taka kąpiel w niestrzeżonym miejscu zakończyła się tragicznie dla 52-letniego mieszkańca – Bolesława W. . Mężczyzna pływał w stawie należącym do koła PZW. W odległości około 100 metrów od brzegu nurkował i wypływał na powierzchnię. W pewnym momencie nie wypłynął. Całą sytuację widziały osoby postronne. Wezwali pomoc. – To były ułamki sekund. Próbowali gościa reanimować, ale nic z tego nie wyszło. Pływał razem z innymi na takiej styropianowej tratwie. W pewnym momencie ona się przewróciła i facet poszedł pod wodę. Już nie wypłynął. Koledzy wyciągnęli go z wody, ale było już za późno– relacjonuje jedna z osób, która była świadkiem zdarzenia. Dodaje jednocześnie, że być może osoba kąpiąca się była również pod wpływem alkoholu. – Wiadomo. Było ciepło. Dość często się tam ludzie kąpią. Biorą z sobą jakieś piwko i sobie odpoczywają. Nie wiem, ale tak gadają, że ponoć był trochę wypity – kończy.
Na miejsce zdarzenia niezwłocznie wyjechali strażacy z OSP Kobylin, pogotowie i policja. - Strażacy wspólnie z  ratownikami medycznymi prowadzili na zmianę reanimację krążeniowo-oddechową mężczyzny. Niestety, bez powodzenia – informuje Tomasz Niciejewski z krotoszyńskiej straży.
Teraz sprawą zajmuje się policja i prokuratura, która ma wyjaśnić przebieg i okoliczności tragicznego zdarzenia. – Potwierdzam, że 52-letni mieszkaniec pływał w stawie, na styropianowej palecie. W pewnym momencie zniknął z oczu koledze. Świadek zdarzenia wspólnie z innym mężczyzną zdołali wydobyć na brzeg tonącego. Pomimo podjętej reanimacji 52-latka nie udało uratować. To pierwsze od wielu lat tego typu zdarzenie w powiecie – informuje W. Szał.

To był dobry człowiek
Pana Bolesława znali okoliczni mieszkańcy, którzy złego słowa na niego jednak nie powiedzą. – Miał trudne dzieciństwo. Matka mu zmarła i mieszkał w Targoszycach samotnie razem z ciotką. To był jednak dobry człowiek, który nie wadził nikomu. Od alkoholu nie stronił, ale to, co go spotkało jest straszne i na pewno na taką śmierć nie zasługiwał – powiedział nam sołtys Łagiewnik, Grzegorz Kreczmer.
Również wędkarze, których zastaliśmy na stawie wyrażali się podobnie. – Dobry chłop. Zawsze przyszedł i pogadał. Jak trzeba było coś pomoż to i pomógł. Złego słowa na niego nikt nie powie. Szkoda chłopa i tyle. Był przecież jeszcze taki młody – mówili wędkarze.
Ostrzeżenia o nie kąpaniu się w tego typu miejscach  płyną nie tylko od policji czy straży miejskiej, ale i samych właścicieli, którzy mimo wynajętych służb ochroniarskich mają problem by skutecznie zniechęcić do kąpania się w tych miejscach. W razie tragedii są oni bowiem pociągani do odpowiedzialności za niezabezpieczenie terenu. - Trudno jest zabezpieczyć tak rozległy teren. Gdybyśmy nawet go ogrodzili, ludzie i tak znajdą sposób by wejść do środka i się kąpać. Dlatego co roku prosimy policję i straż miejską o częstsze kontrole w tych miejscach – mówi jeden z właścicieli stawu na terenie gminy Kobylin – Ja osobiście mam tablicę postawioną, ale wiadomo, że cały dzień nad stawem spędzać nie będę – kończy.

Apel o rozwagę
Dlaczego warto unikać takich miejsc? Trzeba zdać sobie sprawę, że na dnie takich kąpielisk mogą być gałęzie, szkła i inne przedmioty, o które łatwo można się skaleczyć. Poza tym są tam bardzo duże skoki głębokości, przez co osoba, która nie zna tego podłoża, może wpaść w panikę. Dodatkowo w związku z różnymi głębokościami tworzą się obszary wody o różnej temperaturze. - Wypływając z ciepłej wody do zimnej można dostać skurczu mięśni, co może doprowadzić do podtopienia, a w konsekwencji do śmierci – ostrzega Grzegorz Majchszak z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Krotoszynie. Dodatkowo musimy sobie zdawać sprawę z tego, że na tego typu akwenach nie ma zarządcy, który na co dzień pilnowałby czystości tej wody. Są to kąpieliska niesprawdzane i niesprzątane. Jest to woda stojąca, która nie ma wymiany, nie dopływa do niej bowiem żadna rzeka. Poza tym przy wysokich temperaturach na wodzie zaczynają pojawić się zakwity glonów, które mają właściwości alergizujące i wydzielają toksyny, które mogą uszkodzić układ nerwowy i narządy miąższowe, jak wątroba.
To pierwszy przypadek utonięcia w tym roku. Do ostatniego tak tragicznego zdarzenia doszło w roku 2011 kiedy w rzece w Kuklinowie utonęła kobieta podczas wypadku samochodowego. Co zrobić kiedy widzimy osobę, która się topi? - Pamiętamy, że wejście do wody jest ostatecznością. Zamiast jednego poszkodowanego może bowiem pojawić się dwóch. Osoba, która nie ma odpowiedniego przeszkolenia nie poradzi sobie z wyciągnięciem osoby tonącej, która by się ratować zacznie topić innych. Dlatego w takich przypadkach należy wykorzystać zasadę 6 x “D”: dopatrz, dowołaj, dorzuć, dosięgnij, dowiosłuj, dopłyń. Jak radzą ratownicy działanie powinno odbyć się właśnie w tej kolejności, gdzie bezpośrednie wskoczenie do wody jest rozwiązaniem ostatecznym – kończy G. Majchszak.
  

Nie zatrzymał się na stopie

22 czerwca na skrzyżowaniu ulic Samulskiego – Wojciechowskiego w Krotoszynie doszło do groźnie wyglądającego wypadku. Starszy mieszkaniec Krotoszyna jadący na motorowerze nie zatrzymał się przed znakiem stopu i wjechał wprost pod jadące główną ulicą auto.  Mężczyzna trafił do krotoszyńskiego szpitala.

Motorowerzysta ze złamaną nogą trafił do szpitala. Ma szczęście, że żyje

Do zdarzenia doszło po godzinie 19.00. Z relacji świadków dowiedzieliśmy się, że mężczyzna jechał ulica Wojciechowskiego i wracał akurat z pobliskiego łowiska z wędkarskich wojaży. Przed znakiem stopu, który nakazywał zatrzymać się przed wjazdem na ulicę Samulskiego mężczyzna z niewiadomych przyczyn nie zrobił tego i wjechał wprost pod jadące auto marki BMV, którym kierowała inna mieszkanka Krotoszyna. – Na chwilę byłam tylko u siostry. Jechałam jakieś 30 km/h. To był moment. Ten motorower pojawił się nagle. Nie miałam żadnych szans żeby go ominąć – relacjonowała policjantom kobieta. Krotoszynianka nie jechała sama. Wraz z nią podróżowała również córka. Kobietom nic się nie stało. Motorowerzysta jednak odniósł poważniejsze obrażenia. W wyniku zderzenia doszło do otwartego złamania kości w nodze. – Mężczyzna był przytomny cały czas. Wspólnie z innymi przed przyjazdem karetki usztywniliśmy mu nogę. Rozmawiał z nami także nic poważniejszego mu się nie stało. Na pewno jednak był w szoku. Dobrze, że miał kask bo różnie mogło być – mówił jeden z mieszkańców Parcelek, który widział całe zdarzenie.
Mężczyzna natychmiast po przyjeździe pogotowia został zabrany do krotoszyńskiego szpitala. – Mężczyzna miał naprawdę dużo szczęścia. Nie udzielił bowiem pierwszeństwa przejazdu zderzając się z samochodem marki BMW. Uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Sprawca został ukarany mandatem karnym w wysokości 250zł – informuje rzecznik krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.

niedziela, 23 czerwca 2013

Festyn rodzinny w Rozdrażewie - galeria

Festyn odbył się 23 czerwca 2013 roku
w Ogródku Jana Pawła II




CZESIO :-)
"BEZ SENSU"


WODO LOTY 









CZESIO Z MAMĄ :-)



ŚPIEWAĆ KAŻDY MOŻE
Ksiądz proboszcz - SIEWCA
WYSTĘP CHÓRU
GRUPA "GRACJA"


                   PAMIĘTAJ KLIKNĄĆ NA REKLAMY!!!