Blok na ulicy Przemysłowej nr 27 w Krotoszynie, którego
zarządcą jest PGKiM został w 2007 roku adoptowany dla potrzeb mieszkalnych.
Wcześniej znajdował się tam budynek biurowy, który za ponad milion złotych
został odnowiony i oddany osobom, które najbardziej tego potrzebowały. Problem
jednak w tym, że dziś budynek jest ustawicznie niszczony przez samych
mieszkańców, którzy nie potrafią docenić tego, co mają.
Poniedziałek, 14
października, godz. 9.00. Kiedy zjawiamy się na parkingu obok bloku na ul.
Przemysłowej czeka już na nas zarządca, Zygmunt Witczak z PGKiM w Krotoszynie.
Na dzień dobry z rozwalonych, frontowych drzwi wybiega pies, który bez żadnych
skrupułów załatwia swoją potrzebę zaraz obok nich. Za nim wychodzi młoda
kobieta, która na nasz widok przystaje. – Wróci teraz pani po mopa i
posprząta po swoim psie – zwraca jej uwagę zarządca. Kobieta bez słowa
wraca do bloku wynosi mopa i jak gdyby nigdy nic sprząta odchody po swoim
pupilu. – Widzą panowie jak tutaj jest. Tak żyją tutaj ludzie – zaczyna
pan Zygmunt – Proszę zobaczyć jak tutaj wygląda. Ten blok ma zaledwie sześć
lat, a już wygląda jak ruina. Niszczą go sami mieszkańcy. Proszę ze mną –
kontynuuje zarządca.
Robimy wspólnie obchód bloku.
Od wejścia czuć zapach moczu. Im wyżej, tym jest coraz gorzej. Powyrywane
metalowe pręty z barierek szpecą całą klatkę schodową. Niektóre powyginane
stanowią realne zagrożenia dla zdrowia. Korytarze brudne. Wszędzie walają się
śmieci, od plastykowych opakowań po jedzeniu, na butelkach i niedopałkach
skończywszy. Do tego brakujące zaślepki do instalacji elektrycznej i
powgniatane osłony do zabezpieczeń gazowych.
– Tak żyją tutaj ci ludzie, a my musimy wszystkie rzeczy później
naprawiać – tłumaczy pan Zygmunt. Na zewnątrz nie wiele lepiej. Wszędzie
bałagan i mnóstwo śmieci, które sprawiają, że czujemy się jakbyśmy trafili do
jakiegoś getta, a nie do bloku, w którym mieszkają ludzie.
Ci nie byli zbytnio rozmowni.
Jeden pan przywitał nas z dwoma piwkami w ręku. Inna osoba nawet nie zwróciła
na nas uwagi. – W miarę jest na dole, bo mieszkają tutaj ludzie, którzy mają
mieszkania komunalne. W prowadzonym rejestrze zamian mamy wpisane rodziny
chcące się zamienić na inne mieszkanie w obrębie zasobów komunalnych. Głównym
powodem chęci zamiany mieszkania są delikatnie mówiąc nieciekawe relacje
pomiędzy mieszkańcami, w których dochodzi do wulgarnych obelg i to nie tylko ze
strony dorosłych – kończy Z. Witczak.
To należy piętnować
Koszt adaptacji budynku
biurowego na mieszkalny na ulicy Przemysłowej wyniósł dokładnie 1 mln 77 tys.
120 zł, plus koszty projektu, nadzoru inwestorskiego i innych kosztów występujących
w trakcie adaptacji w kwocie ok. 100 tys. zł.
- Ogółem w budynku znajduje się 26 mieszkań. 6 mieszkań na parterze
to komunalne lokale mieszkalne. I i II piętro to lokale socjalne, gdzie stawka
czynszu za 1 m kw powierzchni użytkowej wynosi 1,91 zł. Wielkość mieszkań jest
zróżnicowana od 34,60 m kw do 64,30 m kw
- mówi Z. Witczak.
Niemałe pieniądze, jakie
poszły w remont są teraz zdaniem zarządcy niedoceniane przez mieszkańców,
którzy nie dość że nie szanują własnego mienia, to jeszcze wyrabiają nieciekawą
wizytówkę całego bloku. – Szkoda mi sumiennych płatników. Im zachowanie
sąsiadów i ich “gości” , którzy niszczą i zaśmiecają budynek i otoczenie
również się nie podoba. – kontynuuje zarządca. – Dość często jesteśmy
wzywani na tę ulicę. Interwencje dotyczą głównie kłótni domowych. Jeżeli chodzi
o zaśmiecanie terenu nie było takich skarg – puentuje rzecznik prasowy
krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.
Syzyfowa praca
Zaskakujący i niezrozumiały
jest rozmiar braku poszanowania mienia komunalnego. Oddane w najem zostały
mieszkania wyremontowane, wyposażone w sprzęt, gotowe do zamieszkania. 20
lokali socjalnych zostało przeznaczonych dla rodzin z wyrokami eksmisyjnymi z
poprzednich miejsc zamieszkania. – Nie wiem jak dalej będzie. Moi znajomi
boją się do mnie przyjeżdżać, bo po prostu się boją. Dziwią się, jak mogę w
ogóle tutaj mieszkać. Złożyłam wniosek o inne mieszkanie. Mam nadzieję, że
takowe dostanę, bo tutaj jest coraz gorzej i już wszyscy z nas się śmieją i
szufladkują – mówi nam jedna z mieszkanek bloku, która mieszka w lokalu
komunalnym. - Gmina stworzyła warunki bardzo przyjazne i komfortowe z
centralnym ogrzewaniem i ciepłą wodą, a w zamian jest budynek nadający się do
remontu z zadłużeniem z tytułu niepłacenia czynszu w kwocie 230 tys. zł. Wiele
do życzenia pozostawia dbałość mieszkańców o otoczenie, utrzymanie porządku, a
raczej jego brak. Sprzątanie jest po prostu syzyfową pracą – kończy Z.
Witczak.
foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK