W środę, 12 marca o godzinie 16.00 w miejscowości Dzierżanów (gm. Krotoszyn) na trasie Krotoszyn - Leszno autobus podmiejski MZK z niewiadomych przyczyn nie zatrzymał się przed znakiem stop. Na przejeździe kolejowym kat D. (bez zapór) doszło do jego zderzenia z szynobusem Kolei Wielkopolskich relacji Ostrów Wlkp - Leszno.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Na miejsce niezwłocznie udały się wszystkie jednostki powiatowe w tym jednostki straży pożarnej (PSP Krotoszyn, OSP Krotoszyn, OSP Zduny, OSP Lutogniew) oraz karetki krotoszyńskiego pogotowia ratunkowego i policja.
Po dojechaniu do miejsca zdarzenia to, co wszyscy zobaczyli było przerażające. Rozbity autobus znajdował się 32 metry od drogi po prawej stronie torowiska w kierunku Krotoszyna. Dwie osoby znajdowały się poza pojazdem, a dwie osoby uwięzione były w tylnej części autobusu przygniecione siedzeniami. Przód pierwszego wagonu szynobusu był wykolejony w odległości ponad 100 metrów od przejazdu kolejowego. Osoby z szynobusu przebywały poza pojazdem i chodziły po torowisku w kierunku przejazdu kolejowego. - Przy pomocy sprzętu hydraulicznego przystąpiono do uwalniania osób uwięzionych w autobusie i udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy osobie leżącej w pobliżu pojazdu. Jednocześnie wysłano ratownika wraz z maszynistą w celu przeszukania szynobusu oraz terenu wokół. Po uwolnieniu osób uwięzionych w autobusie przekazano je służbom medycznym – informuje komendant krotoszyńskiej straży pożarnej Mariusz Przybył.
Następnie ratownicy przy użyciu sprzętu pneumatycznego unieśli przód autobusu w celu sprawdzenia terenu pod rozbitym pojazdem - Zlokalizowano tam mężczyznę, którego natychmiast ewakuowano w miejsce bezpieczne oraz przekazano służbom medycznym. Pomimo prowadzonej reanimacji krążeniowo - oddechowej i wysiłków służb medycznych, mężczyzny nie udało się uratować. Będący na miejscu lekarz, stwierdził jego zgon – kontynuuje M. Przybył.
15-latek wracał do domu
Zmarły mężczyzna to młody chłopak z Dzierżanowa. Miał na imię Adam i wracał autobusem do domu z praktyk. – Chciał być szybciej w domu i urwał się godzinę. Gdyby tego nie zrobił pewnie by żył. Znalazłem torbę brata i wtedy zaczęli go szukać. Kierowca zeznał, że autobusem jechały tylko trzy osoby, a tymczasem był jeszcze mój brat – mówi brat zmarłego w katastrofie Adama. Jak dodaje wszystko trwało zbyt długi i ma wrażenie, że gdyby od razu zlokalizowano jego brata to może była szansa na uratowanie go. Podobnie wypowiada się strażak z OSP Koźmin, który przyszedł do naszej redakcji na następny dzień po wypadku stawiając zarzuty pracy kolegom po fachu z krotoszyńskiej jednostki PSP. – Ojciec chłopaka podszedł do nich zaraz po wypadku i prosił żeby szukali jego syna. Ci jednak kazali mu nie wtrącać się w działania, jakie prowadzą. Tymczasem chłopak znajdował się pod autobusem przygnieciony – zaczyna 34-letni strażak. – Jeżeli ktoś twierdzi, że ktoś jeszcze był na miejscu wypadku to strażacy powinni niezwłocznie go szukać. Dopiero jak brat zmarłego pokazał im plecak zmarłego to zaczęli go szukać, ale jak się okazało było już za późno. To niekompetentne zachowanie się strażaków – kończy.
Komendant PSP w Krotoszynie dementuje oskarżenia. – Wszystkie działania jakie podjęliśmy na miejscu były wykonane zgodnie ze wszystkimi procedurami. Najpierw musieliśmy wyciąć osoby, które były uwięzione w autobusie. Dopiero potem mogliśmy podnieść autobus żeby wyciągnąć tego chłopaka. Jak pan sobie wyobraża, że ruszylibyśmy autobus, który przecież był mocno zniszczony i nie pomoglibyśmy tamtym osobom, które dawały oznaki życia? Moglibyśmy w ten sposób doprowadzić do śmierci tych osób w autobusie. Zrobiliśmy co mogliśmy i zrobiliśmy to dobrze. Oskarżenia są bezpodstawne i to z ust strażaka, który powinien o tym wiedzieć – spuentował M. Przybył.
Tragedia mogła być większa
Tego dnia autobus nie był wypełniony po brzegi. Gdyby do wypadku doszło kilka godzin wcześniej to mogłoby być różnie. – Wtedy jeździ więcej dzieci. O tej godzinie mniej. To mogło skończyć się o wiele tragiczniej – mówi nam jednak z mieszkanek Dzierżanowa, z którą rozmawialiśmy na miejscu. - W autobusie znajdowało się czterech pasażerów i 56-letni kierowca. Pasażer autobusu, 15- letni mieszkaniec gminy Krotoszyn zginął na miejscu, a cztery osoby trafiły do szpitala. Szynobusem podróżowało czternastu pasażerów i obsługa. Z pociągu cztery osoby trafiły do szpitala. Kierujący byli trzeźwi, ponadto pobrano krew do badań laboratoryjnych – informuje rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji Piotr Szczepaniak.
Poszkodowani, którzy trafili do szpitali, to 5 mężczyzn i 3 kobiety. W najgorszym stanie jest 16-letni Mateusz, który został przewieziony helikopterem do szpitala w Kaliszu. Pozostali trafili do szpitala w Krotoszynie, skąd dwie osoby trafiły na oddziały w Kaliszu i Ostrowie Wlkp. - Wszyscy są przytomni, ich stan jest stabilny. W najcięższym stanie jest 16-latek, który przebywa aktualnie na oddziale intensywnej terapii w Kaliszu w głębokiej śpiączce farmakologicznej. Dwie nastolatki w wieku 15 i 16 lat są już w stanie dobrym i nie zagraża ich życiu żadne niebezpieczeństwo. Jedna znajduje się z urazem głowy na oddziale neurochirurgii w Kaliszu, a druga z ogólnymi obrażeniami w Ostrowie. Reszta osób po odpowiednich zabiegach w naszym szpitalu zakończyła już hospitalizację i opuściła go - powiedział Paweł Jakubek, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Krotoszynie.
Działania trwały blisko 6 godzin
Ruch pociągów na trasie Ostrów Wielkopolski - Leszno był wstrzymany przez cztery godziny. Zorganizowana była zastępcza komunikacja autobusowa. Po godz. 20.00 trasa kolejowa była już przejezdna. – Organizowaliśmy do ostatniego kursu pociągu na tej trasie komunikację zastępczą. Nasi pracownicy natomiast zakończyli prace na tej trakcji ok. 4 rano następnego dnia. Autobus podmiejski z niewiadomych przyczyn nie zatrzymał się przed znakiem stop, w wyniku czego zderzył się z szynobusem. Od wielu lat nie doszło tam do żadnej katastrofy i to pierwsza tak duża katastrofa w tym miejscu. Trzeba jednak zaznaczyć, że przejazd w tym miejscu, w którym doszło do wypadku oznakowany jest znakami zbliżania się do torów, krzyżem świętego Andrzeja i znakami stop. Z drogi już z 400 metrów jest bardzo dobra widoczność torów także do tej tragedii mogło nie dojść gdyby kierowca zastosował się do wszystkich oznakowań - poinformował Zbigniew Wolny z PKP PLK S.A
Prokuratura wszczęła śledztwo
Aktualnie sprawą zajmuje się prokuratura okręgowa w Ostrowie Wlkp. i to ona wyjaśni wszystkie okoliczności i przebieg tego tragicznego zdarzenia. – W toku przesłuchań osób, które oczywiście udało się już przesłuchać przyjęto, że do zdarzenia doszło wskutek nie ustąpienia pierwszeństwa przejazdu szynobusowi przez kierującego podmiejskim autobusem, co kwalifikuje się jako czyn 173 & 1 i 3 Kodeksu Karnego przewidującego karę pozbawienia wolności od 2 do 12 lat. Póki co jednak żadne zarzuty nie zostały postawione – tłumaczy Janusz Walczak z ostrowskiej prokuratury. Dodaje jednocześnie, że wciąż zbierany jest materiał dowodowy i biegły nadal analizuje wszystkie aspekty sprawy. W dniu 14 marca przeprowadzono już sekcję 15-latka – Wykazała ona, że do śmierci doszło na skutek rozległych obrażeń wewnętrznych – kontynuuje J. Walczak – Szczegółowe informacje na temat przebiegu i okoliczności tego tragicznego zdarzenia będą znane za jakiś czas – zakończył. Próbowaliśmy skontaktować się z prezesem MZK w Krotoszynie Wiesławem Gałęskim, aby ustosunkował się do tragicznego zdarzenia, w którym brał udział kierowca autobusu. Niestety mimo wielokrotnych prób kontaktu pan Gałęski nie był dla nas dostępny.
foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz