W Krotoszynie otwarto salon z automatami do gier. Mieszkańcy
piszą do gminy prośbę o interwencję. Nowy punkt nie zmieni skali
problemu, jakim jest uzależnienie od hazardu – twierdzą specjaliści.
Siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Żadnych ograniczeń – oprócz
wiekowych. Wstęp do otwartego niedawno punktu gier przy ul. Piastowskiej
w Krotoszynie mają wyłącznie osoby pełnoletnie. Co z tego, skoro tuż
obok mieści się przedszkole, a w blokach z drugiej strony mieszka sporo dzieci i młodzieży. To sąsiedztwo jest jednym z argumentów wytoczonych przez grupę mieszkańców w piśmie przeciwko funkcjonowaniu salonu gier. Pismo trafiło w minionym tygodniu do Urzędu Miejskiego w Krotoszynie.
– Poruszono tam wiele kwestii, którymi teraz musimy się zająć – mówi Jolanta Maciejewska z wydziału promocji i przedsiębiorczości krotoszyńskiego magistratu.
Jak udało nam się dowiedzieć – chodzi o rodzaj prowadzonej
działalności i zagrożenie uzależnienia kolejnych osób od hazardu. Wśród
mieszkańców miały pojawić się też spekulacje na temat alkoholu,
narkotyków i dewastacji elementów zabudowy osiedla. Miały też być tam
już policyjne interwencje.
– Nie wydaje mi się, żeby ten kiosk komuś mógł przeszkadzać. Nie
słyszałam też, żeby ktokolwiek wzywał tam policję. Na osiedlu mamy
raczej problem z miejscową młodzieżą – mówi z kolei 40-letnia mieszkanka
bloku przy Piastowskiej.
Policyjnych interwencji nie potwierdza też Piotr Szczepaniak, rzecznik Komendy Powiatowej Policji. – Nie mieliśmy żadnych zgłoszeń z tego rejonu – informuje.
Salon gier znajduje się tam od niedawna.Dotąd był tam zwykły kiosk z
prasą, artykułami papierniczymi i gadżetami klubu Lech Poznań. Nie był
to jednak dostatecznie intratny interes, właściciel zawiesił więc
działalność i wynajął budynek.
– To jest dla mnie klient jak każdy inny – podkreśla.
Jego kontrahentem stała się rawicka firma
zajmująca się m.in. wynajmem automatów do gier. Takie właśnie maszyny
stanęły w tym lokalu. W myśl przepisów – nie są to urządzenia
pozwalające na osiąganie wysokich wygranych. Grając na nich można jednak
stracić wysokie sumy, można też się uzależnić – i prawdopodobnie stąd
bierze się część obaw mieszkańców.
– Czy otwarcie nowego punktu totolotka również ktoś oprotestowuje? –
pyta tymczasem właściciel firmy z Rawicza. – A to ten sam rodzaj działalności.
Trafiła się okazja, więc weszliśmy na ten rynek. Nie dotarły do mnie
jednak żadne sygnały, że to komuś przeszkadza. Rozumiałbym, gdyby tam
była jakaś ostra muzyka, hałas czy smród. Ale tego nie ma, więc nie
widzę podstaw do obaw.
Skąd zatem biorą się wątpliwości mieszkańców? Chyba stąd, że
problem uzależnienia od gier zatacza coraz większe kręgi, również i u
nas.
– Powstanie takiego punktu w żaden sposób nie zmieni skali problemu, chociaż to duże ułatwienie dla osób grających – wyjaśnia Paweł Rybacki,
dyrektor Poradni Leczenia Uzależnień w Krotoszynie. – Jeśli ktoś ma już
problem z hazardem i będzie chciał grać, to i tak będzie grał. Czy w
tym miejscu, czy w innym.
Na ustawienie automatu do gier nie trzeba mieć pozwolenia. Stąd maszyny stoją prawie w każdym pubie, stacji benzynowej, w sklepach spożywczych.
Skąd wiadomo, że osoba grająca jest uzależniona, że jest
hazardzistą? – Jeśli ktoś wyznaczy sobie jakąś określoną pulę na wieczór
i za tę sumę zagra, po czym niezależnie od wyniku zakończy grę, to
wtedy mówimy o grze dla rozrywki i nie jest to uzależnieniem. Osoba
uzależniona przegrywając te same pieniądze zawsze będzie chciała się
odegrać. Wierzy przy tym, że jest to możliwe, że ma własny, niezawodny
system i dzięki niemu potrafi przechytrzyć maszynę czy bukmachera. Traci
właściwy osąd rzeczywistości – mówi terapeuta.
Co roku do krotoszyńskiej poradni trafia kilkanaście osób. To
jednak wierzchołek góry lodowej, większość uzależnionych w ogóle się nie
leczy. Na terapię trafiają ci, których długi sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych i więcej. Nie wspominając o przegranym życiu rodzinnym i zawodowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz