wtorek, 29 lipca 2014

Krotoszyn - To jest Centrum Sportu i Irytacji

Do naszej redakcji zgłosili się chcący pozostać anonimowymi mieszkańcy Krotoszyna, którzy mają już dosyć dziwnych pomysłów dyrektora kompleksu Wodnik.


Dyrektorem Centrum Sportu i Rekreacji w Krotoszynie jest od dobrych czternastu lat ten sam człowiek – Jacek Cierniewski, który zarządza m.in. krytą pływalnią Wodnika przy ulicy Mahle, basenem odkrytym przy ulicy Ogrodowskiego, stadionem, gdzie swoje mecze rozgrywa ekipa Astry przy ulicy Sportowej czy też halą sportową przy ulicy Młyńskiej.  Zdaniem mieszkańców, którzy zgłosili się do redakcji robi to w sposób, co najmniej dyskusyjny, a jego kolejne pomysły nie wiele maja wspólnego z promocją sportu w mieście. 

[b]Zasypał brodzik[/b]
Najwięcej pretensji mają nasi rozmówcy o brodzik na basenie przy ul. Ogrodowskiego, który przed sezonem letnim został zasypany. – Teraz nie mamy gdzie pójść z małymi dziećmi, no chyba, że na głęboką wodę żeby się utopiły – zaczyna jedna z kobiet. – Z tego, co wiemy to nie było pieniędzy na remont niecki tego brodzika, ale na zasypanie ziemią, wyrównanie i posianie trawy to pieniądze się znalazły. To paradoks jest i tyle. Basen jest największą atrakcją dla dzieci w czasie lata a przez takie wariactwo stracił wielu klientów a dzieci nie mają gdzie się kąpać – dodaje inny mieszkaniec. 

Dyrektor o powodach takiej, a nie innej decyzji informował m.in. na komisjach i sesji radnych gminy Krotoszyn. – Podstawowym miało być szukanie oszczędności. Ponoć koszty modernizacji i utrzymania brodzika były za wysokie – mówił podczas jednej z komisji Jacek Cierniewski, ale rodziców taka argumentacja nie przekonuje. 

[b]O karuzeli i leżakach...[/b]
Kolejna sprawa to zakup automatycznego kołowrotka, która zdaniem dyrektora ma uporządkować ruch klientów przed wejściem na basen. –Na urządzenie wydano blisko 30 tys. zł. Wprawdzie jest już zamontowany, ale na razie skutecznie przeszkadza wchodzącym, ponieważ nie działa, gdyż nie ma do niego potrzebnego oprogramowania, więc pani z budki musi wpuszczać ludzi tak jak do tej pory – mówi inny krotoszynianin. Jak twierdzi dyrektor Cierniewski koszt zakupu kołowrotka mają zrekompensować zakupione do wypożyczania leżaki.

 – I to jest najlepsze, bo żeby leżak wypożyczyć pani z budki musi spisać z dowodu osobistego wszystkie nasze dane osobowe z adresem zamieszkania włącznie. Przecież to groteska. Czy jak idę do supermarketu to za wzięcie wózka też muszę przechodzić tyle procedur? Nie. Wkładam złotówkę i jadę. Tak samo powinno być tutaj. Płacę i wchodzę, a nie stoję w kolejce, bo pani dane spisuje. Kolejka tymczasem rośnie – dodaje mieszkaniec. 

Podobnie rzecz ma się z osobami, które mają wykupione tzw. darmowe karnety. Oni też są szczegółowo spisywani. Po co? – Dla bezpieczeństwa i żeby nie było żadnych niedomówień – mówił dyrektor. – Sezon trwa w przybliżeniu dwa miesiące a tu więcej czasu zajmuje zbędna biurokracja niż konkretne działania, do których powołano CSiR. To nas irytuje ­– dodają mieszkańcy. 

Więcej na: http://krotoszyn.naszemiasto.pl/artykul/galeria/to-jest-centrum-sportu-i-irytacji,2371774,t,id.html#848b87eb547bb3fe,1,3,5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz