Do trzech wypadków przy pracy doszło w minionym tygodniu w krotoszyńskiej firmie Mahle. Jeden z pracowników trafił nawet do szpitala w Poznaniu, ponieważ doznał poważnego urazu dłoni. Pracownicy są zaniepokojeni. Niektórzy wprost mówią, że to wina niektórych kierowników, którzy wymuszają na załodze pracę przy zablokowanych osłonach by zwiększyć wydajność produkcji.
Do wypadków doszło w przeciągu pierwszych trzech dni ubiegłego tygodnia. Z relacji młodych pracowników, którzy zgłosili się do nas wiemy, że dwa miały miejsce na hali produkcji tłoków, a jeden na hali produkcji tulei. – W pierwszym przypadku jeden z kierowników poślizgnął się i uderzył głową w maszynę. Dwa kolejne miały miejsce przy maszynach, które miały zablokowane osłony i skończyło się prawie tragedią. Jednemu pracownikowi naderwało palec, a drugiemu tak wyrwało, że łącznie ze ścięgnami pocharatało tak, że wylądował w szpitalu – mówi nam anonimowo dwójka pracowników firmy. Dodają jednocześnie, że to wina kierownictwa, które dostało wytyczne by zwiększać wydajność produkcji i stąd praca przy zablokowanych osłonach. – Oczywiście robią to tak, że niby wszystko gra, a my mamy pracować bo wiadomo, że w firmie nie ma co dyskutować bo można wylecieć za byle jaki pretekst – kończą.
W krotoszyńskim szpitalu znajdujemy potwierdzenie zaistnienia przedstawionego przez pracowników wypadku. – Potwierdzam, że na SOR trafił do nas mężczyzna z urazem dłoni. Po zabezpieczeniu mężczyzny zdecydowano, że trafi na oddział chirurgiczny w Poznaniu, gdzie podjęto kolejne działania – informuje dyrektor SPZOZ Paweł Jakubek. Jak się dowiedzieliśmy jego zdrowiu już nic nie zagraża. Zgłoszenie o wypadkach otrzymała również Państwowa Inspekcja Pracy w Ostrowie Wlkp. – Zawsze kiedy dochodzi do wypadków, w których dochodzi do uszkodzenia ciała lub zagrożenia życia pracowników są one do nas zgłaszane. Tak było też w tym przypadku. Obecnie powzięliśmy działania kontrolne zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tych zdarzeń. Powinny się one zakończyć do końca lutego – informuje rzecznik prasowy PIP w Ostrowie Wlkp. Jacek Strzyżewski.
O wypowiedź na ten temat poprosiliśmy Piotra Staśkowiaka odpowiedzialnego w firmie za BHP. – Nie jestem upoważniony do udzielania informacji w tym temacie – odpowiedział. Zdziwiło nas to bowiem kto jak kto, ale osoba zajmująca się sprawami BHP w zakładzie wydała się nam najbardziej kompetentna osobą właśnie w tym temacie. Skierowano nas do kierownictwa biura zarządu, do pani Pauliny Borowicz. Kilkanaście telefonów wykonanych do niej nie przyniosło jednak rezultatów. W końcu jednak odpowiedzi udzielił szef związku Metalowców w firmie. - Potwierdzam, że wiadomo mi o wypadkach. Muszę jednak podkreślić, że nie zdarzyły się one z winy pracowników, a błędów i awarii maszyn, które się zdarzają - mówi Maciej Ratajczak. Dodaje jednocześnie, że praca przy zablokowanych osłonach maszyn jest zabroniona i gdyby tak się zdarzyło to taka osoba, która wiedziałaby o tym i do tego dopuściła już by nie pracowała w firmie , ponieważ grozi to ciężkiemu naruszeniu przepisów BHP oraz naraża pracownika na okaleczenie lub bezpośrednie zagrożenie życia. - Jeżeli ktoś widzi coś takiego to powinien niezwłocznie zgłosić taki fakt przełożonemu: brygadziście, mistrzowi lub kierownikowi. Przypominam, że na każdym wydziale są przedstawiciele Związków Zawodowych pełniący funkcje społecznych działowych inspektorów pracy, którzy mają obowiązek reagować na takie informacje i do nich można zgłaszać takie problemy – kończy M. Ratajczak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz