poniedziałek, 17 lutego 2014

Krotoszyn - W poszukiwaniu pewnego listu

Firma ubezpieczeniowa, do której przez pośrednictwo tej firmy wysłał list polecony pan Leszek idzie już ponad dwa tygodnie
Do naszej redakcji zgłosił się pan Leszek Szydłowski z Krotoszyna, który chce przestrzec wszystkich mieszkańców przed firmą InPost z ulicy Koźmińskiej 35 w Krotoszynie, która zgubiła jego list polecony.
 

Pan Leszek mieszka kilka domów dalej od siedziby krotoszyńskiej firmy InPost, która zajmuje się doręczaniem listów, przekazów i paczek. Pracownicy firmy robią to samo co pracownicy Poczty Polskiej, ale jak deklaruje firma znacznie szybciej, sprawniej i pewniej.
24 stycznia nasz rozmówca spieszył się do pracy. Zazwyczaj wysyła listy i paczki korzystając z usług Poczty Polskiej. Tego dnia jednak chciał szybko załatwić sprawę wysyłki listu poleconego, a że InPost znajdował się bliżej skorzystał z usług tej firmy. – Po paru dniach z ubezpieczalni, do której wysyłałem ważne dokumenty listem poleconym zadzwoniono, że wciąż nie ma zadeklarowanych przeze mnie dokumentów. Zdziwiłem się, bowiem był 12 luty i minęło już sporo czasu. Udałem się więc do siedziby „InPostu” na Koźmińskiej – zaczyna nasz rozmówca.
Jak poinformował nas pan Leszek próbował grzecznie rozmawiać z paniami tam pracującymi, ale w pewnym momencie puściły mu nerwy. – Powiedziałem, że to „badziewna” firma i jakbym wiedział to bym normalnie na pocztę poszedł i nie byłoby problemu. Na to pani stwierdziła, że mogę sobie iść na pocztę. Zwykłe chamstwo – kontynuuje.
Sytuację uspokoił kierownik obecny w firmie, który całą sprawę oddał do działu reklamacji. – Mamy dzisiaj 13 lutego i nadal cisza, a tam są moje dane osobowe, numer konta bankowego. Nie daruję im tego – kończy nasz rozmówca.
Udaliśmy się do firmy w Krotoszynie i spytaliśmy o zaginiony list. Okazało się, że list pana Leszka utknął z niewiadomych powodów w centrali w Poznaniu, gdzie oczekuje aktualnie na dalszą wysyłkę. – Niezwłocznie po zgłoszeniu przez pana Leszka tej sprawy zgłosiliśmy sprawę do biura reklamacji i zaginionych przesyłek. Nie wiemy dlaczego tak się stało. Prosimy uzbroić się w cierpliwość. Do takich przypadków dochodzi naprawdę rzadko i są one sporadyczne – poinformował nas anonimowo pracownik krotoszyńskiego InPostu. – Będę czekał, ale nagłaśniam to żeby ludzie wiedzieli jak ta firma pracuje – kończy L. Szydłowski.

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz