piątek, 21 czerwca 2013

Wędkarstwo to moja pasja

Michał Kaj
Michał Kaj (14 l.) z Krotoszyna od 2011 roku jest czołowym reprezentantem kadry narodowej kadetów w wędkarstwie. Na swoim koncie ma szereg tytułów mistrzowskich. O swoim hobby chętnie opowiada na łamach Rzeczy.

Na co dzień Michał to uczeń I klasy gimnazjalnej w Zespole Szkól nr 2 im. M. Kopernika w Krotoszynie. Uczy się całkiem nieźle. Średnia ocen 4,2 udowadnia, że Michał to nie tylko dobry sportowiec, ale również i uczeń. Od jedenastu lat jego prawdziwą pasją jest wędkowanie. – Mój tata (Piotr Kaj, który również jest uznanym polskim wędkarzem – przyp. red.) zaraził mnie tą pasją. To coś niesamowitego kiedy już bierze ryba i trzeba stoczyć z nią prawdziwą walkę. Wbrew pozorom nie jest tak łatwo wyciągnąć rybę na brzeg. Robi ona wszystko żeby uwolnić się z haczyka – zaczyna Michał.
Na pierwsze sukcesy nasz mistrz czekał do roku 2010. Wtedy też po raz pierwszy został mistrzem okręgu, na Mistrzostwach Polski zajął 6. miejsce. Rok później Michał został zauważony i powołany do Kadry Narodowej w tej dyscyplinie sportu. Smaczku dodaje fakt, że skład kadry jest niezmienny i może być w niej maksymalnie 12 osób. Wśród nich znalazł się również Krotoszynianin. Kolejne sukcesy Michała to czterokrotne mistrzostwo okręgu oraz drugie miejsce w Grand Prix Polski – imprezie składającej się z turniejów w całej Polsce. Ten rok zapowiada się równie ciekawie bowiem po dwóch turniejach w Grand Prix 2013, Michał aktualnie prowadzi. – Już w lipcu jadę na Mistrzostwa Świata do Francji. Postaram się godnie reprezentować nasz kraj – mówi Michał.
Wędkowanie to dość drogi sport i nie dla każdego. – Podczas imprez łowię najczęściej na wędkę 10 metrową tzw. tyczkę. Za każdym razem mniej więcej udaje mi się złowić kilka kilogramów ryb i to wystarcza żeby wygrać. Nie mam szczególnych tajników łowienia. Mam po prostu dobrą technikę i to chyba przeważa o sukcesie – kontynuuje mistrz. Koszt takiej wędki to kwota ok. 5 tys. zł. Michał ma dwie takie wędki.
Autorytetem dla młodego wędkarza jest, oprócz taty oczywiście, Wiktor Walczak z Ostrowa Wlkp., który na swoim koncie ma już wicemistrzostwo Europy i drużynowy medal Mistrzostw Świata. – Tak naprawdę nawet nie lubię jeść ryb. Robię to rzadko. Łowię je tylko i wyłącznie dla sportu. Po złowieniu wypuszczam je z powrotem na wolność – kończy z uśmiechem M. Kaj.
 

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

PAMIĘTAJ KLIKNĄĆ W REKLAMY!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz