poniedziałek, 25 listopada 2013

Trójkąt bermudzki na Parcelkach

Oba auta były niezdatne do jazdy. Przez dwie godziny kierowcy czekali na ich odholowanie
19 listopada na skrzyżowaniu ulic Półwiejskiej i Samulskiego miała miejsce groźnie wyglądająca kolizja drogowa. Nikomu na szczęście nic się nie stało.
Mieszkańcy Parcelek, którzy mieszkają na ulicach: Urbanowiczówny, Półwiejskiej i Samulskiego do stłuczek i wypadków w obrębie feralnego skrzyżowania są już przyzwyczajeni. – To taki nasz „trójkąt bermudzki” – śmieje się jeden z mieszkańców ulicy Samulskiego – Nie ma roku żeby auta się nie tłukły i zazwyczaj kończy się to w płocie sąsiada na Półwiejskiej, albo Samulskiego, a na końcu narożnik Urbanowiczówny – dodaje.
Nie inaczej było we wtorek, 19 listopada tuż przed godziną 15.00. Osoby, które widziały zdarzenie niechętnie o tym mówią, bo jak twierdzą niepotrzebne im to żeby stawiać się w sprawie jako świadkowie. Niektórzy jednak mówią chętnie. – Kierowca „matiza” jechał ulicą Półwiejską i nie zatrzymał się przed dojazdem na główną którą jest najpierw Urbanowiczówny, a potem Samulskiego. Skończyło się jak się skończyło. Facet rąbnął w drugie auto, a tamto wjechało impetem w płot na Półwiejskiej – mówi nam anonimowo mieszkaniec z ulicy Urbanowiczówny.
Mężczyzna, który jechał prawidłowo swoją „renówką” miał w aucie jeszcze dwie inne osoby, które do przyjazdu karetki pogotowia nie opuszczały auta. Mężczyzna natomiast już wzywał odpowiednie służby. Te pojawiły się bardzo szybko. Jedną z pasażerek pogotowie zabrało z sobą na obserwację do szpitala. Wiadomo, że nic poważniejszego jej się nie stało. - Mieszkaniec Krotoszyna, który jechał ulicą Półwiejską samochodem marki daewoo matiz nie udzielił pierwszeństwa przejazdu zderzając się z pojazdem marki renault scenic, którego prowadził inny krotoszynianin. Uczestnicy zdarzenia byli trzeźwi. Sprawca został ukarany mandatem karnym w kwocie 500 zł – informuje rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.
Jak zwykle w tego typu zdarzeniach na Parcelkach ucierpiało ogrodzenie. – Dopiero co zrobił to ogrodzenie i już znowu ktoś w nie wjechał. Tak jest cały czas. Kierowcy w ogóle tutaj nie myślą. Aż cud, że jak przejazd na ulicy Koźmińskiej był zamknięty nikt tutaj się nie rozbił – mówił inny mężczyzna.
Od kilku lat o poprawę bezpieczeństwa na osiedlu Parcelki apeluje szef rady osiedlowej, Stanisław Szpoper. Jego zdaniem przydałyby się na ulicach progi zwalniające, które na pewno rozwiązałyby problem znacznej prędkości rozwijanej przez kierowców. Póki co jednak jego apele nie odnoszą odpowiednich skutków. Również apele straży miejskiej i policji niewiele na razie wnoszą. – Oczywiście patrolujemy tamte okolice i zwracamy bacznie uwagę na to jak jeżdżą tamtędy kierowcy. Możemy wciąż apelować o rozwagę i o to żeby zwracać uwagę na to, na jakiej drodze się znajdujemy – podkreśla W. Szał.

1 komentarz: