![]() |
Prokuratura bada stan techniczny pojazdu. Niewykluczone, że było ono niesprawne |
![]() |
Mimo wysiłków krotoszyńskich lekarzy i przetransportowania Bartosza do Wrocławia nie udało się go uratować |
14 października około godz. 5.00 w miejscowości Sroki
(gm. Kobylin) doszło do wypadku. Z nieustalonych jak dotąd przyczyn Bartosz O.,
który rozwoził w tym czasie pieczywo z piekarni w Lutogniewie zjechał na
przeciwległy pas jezdni i z impetem uderzył najpierw w betonowe ogrodzenie, a
następnie w pobliską kapliczkę przydrożną. Wskutek obrażeń wewnętrznych zmarł w
szpitalu wojskowym we Wrocławiu.
Do zdarzenia doszło przed
godziną 5.00. Na zewnątrz zalegała tego dnia gęsta mgła. Bartosz O. Jak zwykle
rozwoził pieczywo do sklepów na terenie gminy Kobylin. Nie wiadomo dlaczego
nagle zjechał z wyznaczonego pasu drogi i odbił na lewy pas jezdni uderzając w
betonowy płot, a następnie w kapliczkę. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że
kierujący samochodem dostawczym marki Volkswagen LT z nieustalonej przyczyny
zjechał na przeciwległy pas jezdni, a następnie uderzył w płot oraz murowaną
kapliczkę. Na miejscu wypadku policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza
przeprowadziła niezbędne czynności procesowe. Funkcjonariusze pod nadzorem
prokuratury szczegółowo wyjaśniają okoliczności i przyczyny tego zdarzenia –
informuje rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.
Co było przyczyną?
Aktualnie policja pod
nadzorem prokuratora wyjaśnia okoliczności i przebieg całego zdarzenia. Brane
pod uwagę są wszystkie aspekty w tej sprawie. Więcej informacji pojawi się
zapewne po sekcji ciała mężczyzny i wynikach badań krwi, którą mężczyźnie
pobrano by stwierdzić czy w jego organizmie znajdował się alkohol. –
Bierzemy wszystko pod uwagę. I na razie nie chciałbym zdradzać szczegółów
śledztwa. Mamy już pewne ślady i okoliczności. Na pewno potrzebne będzie
powołanie biegłego z zakresu ruchu drogowego, który oprócz wyjaśnienia
okoliczności i przebiegu samego zdarzenia oceni realnie również stan techniczny
pojazdu ponieważ pojawiły się poszlaki, że być może stan techniczny zaważył w
tym przypadku – informuje J. Walczak.
To był dobry chłopak
Sprzedawcy, którzy we
wtorkowy ranek odbierali zazwyczaj pieczywo od Bartosza byli całą sytuacją
bardzo poruszeni. Znali młodego piekarza. Wiedzieli bardzo dobrze, że rok temu
dopiero co ożenił się i miał małe dziecko. – To dla mnie szok. Nadal tego
nie rozumiem. Takie sytuacje udowadniają, że nasze życie jest naprawdę kruche.
Dziś jesteś, jutro już cię nie ma – mówi jedna ze sprzedawczyń z
krotoszyńskiego rynku. Inni dodają, że Bartosz był zawsze uśmiechnięty i
pozytywnie nastawiony do życia. – Miał nawet kiedyś przejąć interes po ojcu.
Teraz już tego nie zrobi. Łączymy się w bólu z jego rodziną.
Pogrzeb Bartosza odbył się w
czwartek, 19 października na cmentarzu w Lutogniewie. Żegnały go tłumy osób.
Niech spoczywa w spokoju.
foto by KPP Krotoszyn i P.W.Płócienniczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz