poniedziałek, 16 grudnia 2013

Szopka przedświąteczna

Przedświąteczny wypad na ryby
by Marcin Szyndrowski


Godzina piąta. Minut czterdzieści. Kiedy pobudka zagrała…
Wicestarosta, Krzysztof Kaczmarek kończy swe wędki pakować.
Lekko zaspany, w mroźny poranek jedzie na Błonie by karpie łowić,
na wigilijny, bliski już czas.

Na miejscu szybko parkuje auto.
I zmierza prędko w obrany punkt.
Inni wędkarze obecni tłumnie,
zerkają ciekawsko na jego sprzęt.

Wicestarosta rozkłada wędki.
Zakłada przynętę i już zaczyna
swój połów ryb.

Wicestarosta: (w stronę dwójki innych wędkarzy) I co biorą rybki? Zimno dziś co nieco.

Wędkarze: Jak głodne to biorą. Choć ich tu już nie za dużo. Jak się postara pan, to może jakaś złapie się na haczyk. Zależy na co łowi Pan szanowny?

Wicestarosta: Na robaka. Wczoraj nakopałem świeżutkich na działkach pod markety.

Wędkarze: A to nie drogi Panie. Najlepiej biorą na kulki z ciasta z domieszką promili.

Nagle pyk, pyk… Pan Krzysztof ma branie. Unosi więc wędkę, zacina jak trzeba. Wędka wygina się w łuk iście triumfalny.

Wędkarze: To pewnie jakaś spora sztuka!

Kręci starosta ile sił w rękach. Pot z jego czoła leje się ciurkiem. Grymas zwycięstwa na twarzy zagościł i nagle tak samo szybko wnet znikł, gdy jego oczom ukazała się postać płetwonurka.

Płetwonurek: Co jest? Zdziwiony?

Z wody wyszedł nie kto inny, jak sam burmistrz Krotoszyna, Julian Jokś. Zaraz za nim pojawiło się wielu innych płetwonurków.

Wice starosta: Panie burmistrzu! Co tu się dzieje? Pan, w takim stroju na dnie naszych Błoni?

Julian Jokś: Wspólnie z radnymi powiatu i gminy mamy komisje w terenie. Na początek sprawdzamy dno naszych Błoni i trzeba przyznać, że nie jest tak źle.

Michał Kurek: Woda nachodzi tu prawidłowo, a na te glony znajdziemy sposób.

Wędkarze: Odejdźcie wszyscy! Straszycie nam ryby!

Krzysztof Manista: Ryb tu panowie to już tylko kilka. My tutaj dumamy teraz nad rozbudową wodnego centrum.

Julian Jokś: Plażę trzeba będzie powiększyć. Coś mała jak sądzę.

Wędkarze: I zaminowana jak widać.

Waldemar Wujczyk: Tablica stoi drodzy panowie. Koniom, psom, kotom wstęp tutaj wzbroniony. Czasami jednak ktoś swego kundla nie upilnuje.

Ewelina Wronecka: No co panowie tak na mnie zerkacie. Moje psy to przecież rasowe championy. Z resztą nie chodzę z nimi tutaj na spacery.

Julian Jokś: Trzeba coś zrobić. Bałagan się robi. Ogrodzić trzeba teren. To tak na początek.

Michał Przybylski: Dwie tony szkła i odpadów już żeśmy zebrali. Na ogrodzenie styknie jak jeszcze pozbieramy.

W stronę wszystkich podjeżdżają młodzi chłopcy na deskach i rowerach.

Młodzież: Cze wszystkim! Cze ziomy! A co z naszymi obiecanymi rozrywkami? Miał być park linowy, nowy skate park i tor saneczkowy. Do tego jakaś knajpka na mini molo obok i imprez nieustannych bez liku.

Julian Jokś: Wszystko będzie. Potrzeba tylko jak zawsze czasu. Na razie rewitalizujemy Rynek nasz kochany. Do jeziorka wrócimy niebawem.

Nagle oczom wszystkich ukazują się ryby z jeziorka Odrzykowskiego, które w jednym rzędzie wychyliwszy swe głowy przemówiły ludzkim głosem wspólnie.

Ryby: Tak zawsze jest niestety, że coś zaczynacie panowie nasi drodzy lecz nie kończycie tego jak należy. Karmicie wszystkich swoimi wizjami, które nijak się moją do rzeczywistości. Miliony się topią jak asfalt na drogach, gdzie dziur miast mniej wciąż więcej przybywa. A my tu z głodu wszystkie wyzdychamy, bo ktoś zapomniał, że karmić nas trzeba – nie pomysłami, a zwykłym żarciem.

Krzysztof Jelinowski: O wypraszam sobie. Robimy ile możemy. Obiecuję, że przyjrzę się tematowi i jeśli trzeba będzie to nakarmimy ryby.

Julian Jokś: Koniec panowie i panie. Znikamy stąd. Komisje uważam za zamkniętą. A wy wędkarze, na co czekacie? Zanęcać i łowić. Wyłowić jak najwięcej.

Dzień przed świętami.
Nieoficjalnie.
Złowiono większość zgłodniałych ryb.

Ci, co nie byli – nic nie stracili.
I tak się w karpia zaopatrzyli.
Na targu, w markecie lub na łowisku,
za kwotę około szesnastu złotych.
Karp jak to karp – powiedzą wszyscy.
Życzeń nie spełnia, jak złota rybka.
Lecz na wigilię być musi.
I basta.

Koniec
 

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz