wtorek, 3 grudnia 2013

Paliły się opony i kamienica

Strażacy walczyli z ogniem przez trzy godziny. 39-letnia kobieta trafiła do szpitala
Mieszkańców niezwłocznie ewakuowano z kamienicy
Do dwóch groźnie wyglądających pożarów doszło w minionym tygodniu. Najpierw w środę, 27 listopada strażacy zmagali się z ogniem, który wybuchł w jednym z zakładów wulkanizacyjnych na ulicy Zdunowskiej. Z kolei w sobotę, 30 listopada gasili ogień na poddaszu kamienicy na tej samej ulicy. W obydwu przypadkach udało się w porę zareagować i nikomu nic poważniejszego się nie stało.

Oba pożary wybuchły w godzinach wieczornych. Ten w środę ok. godz. 22.00. Natychmiast na miejscu stawiły się trzy zastępy strażaków: dwie jednostki z Krotoszyna i jedna ze Zdun. - Po przybyciu na miejsce okazało się, że palą się składowane w budynku opony i występuje bardzo duże zadymienie. Strażacy korzystając ze sprzętu ochrony dróg oddechowych dotarli do palącego się materiału i ugasili zarzewie ognia – tłumaczy komendant PSP w Krotoszynie, Mariusz Przybył.
Cała akcja trwała ponad dwie godziny. Jak mówi M. Przybył ogień udało się w porę wykryć i ugasić tak żeby nie wyrządził większych szkód. Po ugaszeniu pożaru wszystkie pomieszczenia zakładu zostały dodatkowo oddymione, przewietrzone i przeszukane. - Przy pomocy kamery termowizyjnej sprawdzono pomieszczenia czy nie występują ukryte zarzewia ognia. Po stwierdzeniu, że nie występują już żadne zagrożenia zastępy wróciły do miejsc stacjonowania. Najważniejsze, że nikt wtedy nie przebywał w zakładzie bowiem od gęstego momentami dymu mogło to wszystko skończyć się tragicznie – podsumowuje M. Przybył.
Do kolejnego pożaru na ulicy Zdunowskiej doszło przed północą w sobotę, 30 listopada. Z niewyjaśnionych jak dotąd przyczyn doszło do zaprószenia ognia na poddaszu kamienicy w jednym z wynajmowanych mieszkań. Ogień dość szybko zaczął się rozprzestrzeniać po drewnianej konstrukcji dachu i stwarzał potencjalne zagrożenie utratą życia i zdrowia. – Wyglądało to wszystko przerażająco. Ludzie szybko opuścili budynek bo dymu było co nie miara. Strażacy zjawili się bardzo szybko – mówi Ewelina Wronecka, która była na miejscu zdarzenia. – Moja mam ma tam zakład fryzjerski. W jej lokalu nic się nie stało, ale tam gdzie poddasze to paliło się dość mocno – dodaje.
Na miejscu niezwłocznie stawiło się sześć jednostek Straży Pożarnej z Krotoszyna i Zdun. – Dwie osoby (kobieta i mężczyzna), które nie zdołały wyjść wyszły na dach i tam oczekiwały na pomoc strażaków. W budynku odpowiednie służby wyłączyły dopływ gazu i odcięli prąd żeby akacja przebiegała sprawniej. Reszta mieszkańców została ewakuowana na zewnątrz budynku. Obydwie osoby trafiły niezwłocznie do krotoszyńskiego szpitala. Kobieta była poparzona – informuje M. Przybył. – Do szpitala trafiła tylko 39-letnia kobieta, która trafiła na szpitalny oddział ratunkowy. Udzielono jej pomocy i tego samego dnia jeszcze na własne życzenie wypisano ze szpitala. Nic poważniejszego jej się nie stało – mówi dyrektor krotoszyńskiego szpitala, Paweł Jakubek.
Nie wiadomo, co było powodem pożaru. – Mieszkańcy mówią, że widzieli kogoś, kto wzniecił ogień. Tym jednak zajmuje się policja i to ona bada tę sprawę – dodaje komendant.
Akcja trwała prawie trzy godziny. Strażacy dość szybko ugasili ogień. Następnie przy użyciu kamery termowizyjnej sprawdzili jeszcze budynek. Dodatkowo całość obiektu oddymiono i przewietrzono. Część osób trafiła tego dnia do swoich rodzin ponieważ w budynku dopiero na następny dzień włączono prąd i przywrócono dopływ gazu. – Póki co pożar wybuchł z nieustalonych przyczyn. Nie wykluczamy jednak żadnej poszlaki i badamy cały czas sprawę – mówi rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz