wtorek, 14 stycznia 2014

Krotoszyn - Krytycznie o decyzji proboszcza

Cmentarz czeka porządna inwentaryzacja oraz uporządkowanie tematu wywozu śmieci
Po ostatnim artykule pt. Proboszcz zwolnił grabarzy do naszej redakcji zaczęły zwracać się osoby, które mają wiele krytycznych spostrzeżeń związanych z podjętą przez niego decyzją.
Przypomnijmy, że od 1 stycznia administrowaniem na cmentarzu przy ulicy Raszkowskiej zajmuje się Marek Wieczorek z Zakładu Kamieniarsko-Betoniarskiego w Krotoszynie. Dotychczasowym grabarzom podziękowano za pracę. Zadaniem nowego administratora, który podpisał z parafią umowę na okres próbny będzie przeprowadzenie inwentaryzacji cmentarza i uporządkowanie gospodarki śmieciowej. Proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela Andrzej Gendera nie chce komentować całej sytuacji. Głosy jednak w tej sprawie się pojawiły.

To ewidentna partyzantka
Paweł Witecki (46 l.) pracował jako grabarz na krotoszyńskim cmentarzu. Jego praca rozpoczęła się w 1992 roku kiedy razem ze szwagrem, Waldemarem Handke założył spółkę i wykonywał swoją pracę. W tamtym okresie panowie podpisali umowę z ówczesnym proboszczem, Kazimierzem Ciszewiczem. W zakres prac grabarzy wchodziły m.in. prace związane z wykopaniem grobu i utrzymywaniem na cmentarzu porządku. – Przyszedł okres w moim życiu, że musiałem przerwać wykonywanie pracy. Wystąpiłem ze spółki i od tamtej pory usługi świadczył mój szwagier. Wróciłem do Krotoszyna w 2008 roku i na powrót nająłem się u niego wykonując swoją pracę do końca grudnia – zaczyna P. Witecki. O decyzji księdza proboszcza podobnie jak szwagier dowiedział się na koniec roku. – Nie mam oficjalnie zerwanej umowy. Do dnia dzisiejszego żadnego wypowiedzenia nie otrzymałem. (w umowie, którą pokazał nam grabarz istnieje zapis o trzymiesięcznym okresie wypowiedzenia – przyp. red.). Do dzisiaj też żadnej umowy mój szwagier nie otrzymał i z tego co wiem to pan Wieczorek też żadnej umowy z księdzem nie posiada – kontynuuje.
Zdaniem P. Witeckiego to co zrobił ksiądz to pogwałcenie ludzkich praw i ewidentna partyzantka. – Z tego co wiem to w takim przypadku powinien być chyba ogłoszony jakiś przetarg czy konkurs. Dlaczego akurat wybrał firmę pana Wieczorka, a nie np. inną firmę zajmującą się pogrzebami – mówi grabarz.
W całej historii naszemu rozmówcy chodzi jednak o jedno: - Obecnie wiszę w powietrzu i nie mam pracy. Chciałbym dalej wykonywać swoją pracę, ale pan Wieczorek póki co twierdzi, że ma ludzi i nie będę zatrudniony, a ja chciałbym po ludzku mieć pracę na godny byt egzystencji – zakończył P. Witecki.

Nikt się nikomu nie tłumaczył
Inna osoba, która przyszła do naszej redakcji miała więcej krytycznego podejścia. - Czy proboszcz pytał wszystkich? Bo ja jestem parafianinem Fary. Nikt się nikomu nie tłumaczył. Nikt przed starym rokiem nie powiedział tego, że będzie zmiana na cmentarzu. Grabarze jacy są, tacy są.  Oni nie płaczą. Są wybudowani i nie mają źle, Tylko kopać groby i się cmentarzem opiekować to jest ciężka praca. Robili to 23 lata, a proboszcz potraktował ich tak jak potraktował – zaczyna Artur Luźny z Krotoszyna.
W dalszej kolejności mężczyzna skupił się na kompetencjach nowego administratora cmentarza. - Jestem ciekawy czy będzie tak jak mówi pan Wieczorek, że trzy miesiące i wszystko tak komputerowo zrobi (chodzi o inwentaryzację cmentarza – przyp. red.). Mi się wydaje, że to chodzi o kasę, bo teraz wszędzie pełno jest tych kamieniarzy i myślą, że tak łatwo jest cmentarzem zarządzać. Dodatkowo psują to, co było, bo śmieci leżały, ale to wina nie grabarzy, ale ludzi – kończy A. Luźny.

To decyzja proboszcza
Firmy pogrzebowe, które zdaniem naszych rozmówców mogłyby być zainteresowane ewentualnym tematem administrowania na krotoszyńskim cmentarzu dementuja te informacje. – Na ten temat nie będę się wypowiadała. Powiem tylko, że nawet gdyby był przetarg to i tak wiadomo, która firma by wygrała. Tak się jednak nie odbyło i wreszcie ktoś przytrał nosa co poniektórym – mówi Monika Piotrowska z Centrum Pogrzebowego. Tomasz Gulczyński dodaje więcej. – Ten teren zawsze był terenem parafii i to proboszcz decyzduje kto będzie nim zarządzał. Dlaczego akurat taki padł wybór nie wiem i nie chcę w to wchodzić głębiej. Nie powiem też czy to dobre rozwiązanie, czy też nie. Zainteresowania nie wykazuje również firma Hades – Ja nie będę się proboszczowi wtrącał do jego pracy. To on podjął taką decyzję. Natomiast problem z grabarzami to już wewnętrzna sprawa parafii i to oni sami muszą ten problem rozwiązać. Dla nas jest po staremu. Zwracamy się tylko do innej osoby, którą jest obecnie pan Wieczorek – puentuje Bartłomiej Stefański.

Administrator odpowiada
Marek Wieczorek zupełnie nie rozumie formułowanych przez rozmówców zarzutów. Jak mówi ma do wykonania swoją pracę, która została mu powierzona i zamierza się z niej wywiązać. – Czeka mnie inwentaryzacja i uporządkowanie polityki smieciowej. Mam co robić – zaczyna. Dodaje jednocześnie, że w kwestii umów to wszystko jest jak nabajrdziej uregulowane. – Jeżeli chodzi o pana Witeckiego to nie wiem czy pan wie, ale musiał zrezygnować ze spółki bo odbywał karę we więżieniu. Ostatnia umowa jaka była obowiązywała już tylko pana Waldemara Handke i była podpisana z proboszczem Adamaem Modlińskim, kytóry postawił sztywne ramy czasowe, które już nie obowiązują. Aktualnie ja mam podpisaną umowę z proboszczem i pan Waldemar z dwójką swoich pracowników też – kontynuuje.
Pytany o to czy zatrudni pana Witeckiego odpowiada: - Nie wiem. Mam teraz mnóstwo pytań do samego siebie. Nie wykluczałem tego, bo znam pana Witeckiego bardzo dobrze, ale w tym momencie tracę do niego zaufanie. Nie chciałbym go skreslać, ale jak ktoś opowiada takie niestworzone historie to tracę do niego zaufanie. On nie ma żadnych praw do jakichkolwiek roszczeń w moją stronę – zakończył M. Wieczorek.

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz