poniedziałek, 26 listopada 2012

Amstaff znów zaatakował

Ten amstaff w kwietniu br. był sprawcą podobnego zdarzenia
Do drugiego już w tym roku zdarzenia z agresywnym psem doszło w Krotoszynie. Z niewiadomych przyczyn młody amstaff wydostał się z jednego z mieszkań i zaatakował na ulicy Koźmińskiej starszego mieszkańca, który akurat szedł ze swoim psem na spacer. Pies rzucił się na jego pupila. Mężczyzna próbował go bronić narażając się na liczne ataki „bestii”. Z pomocą pospieszyli przechodnie. Mężczyzna trafił do szpitala, jego pies do weterynarza, a amstaff do schroniska.
Do zdarzenia doszło w miniony poniedziałek na ul. Koźmińskiej w Krotoszynie. Pozostający bez opieki amstaff zaatakował na ulicy innego psa, prowadzonego na smyczy. Właściciel chcąc obronić swojego pupila wziął go na ręce i przyjął na siebie cały atak groźnego psa.- Z relacji przechodniów wiemy, że zdarzenie trwało kilkanaście sekund. Pies z niewiadomych przyczyn przebiegł przez ulicę i doskoczył do właściciela innego psa. Praktycznie nie mieli szans. Gdyby nie pomoc innych przechodniów to wszystko mogło się skończyć naprawdę tragicznie – informuje rzecznik krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.
Natychmiast po odciągnięciu psa wezwano pogotowie i policję. Ratownicy udzielili pomocy poszkodowanemu mężczyźnie. Małym pieskiem zajął się weterynarz, duży trafił do krotoszyńskiego schroniska dla zwierząt. - Otrzymaliśmy wezwanie i przyjechaliśmy na miejsce.  Spędził u nas jedną noc, potem został zabrany przez opiekunkę. Według procedur w takich przypadkach teraz pies przez dwa tygodnie musi być obserwowany przez weterynarza pod kątem agresji, a w przypadku braku szczepień pod kątem wścieklizny – mówi prezes krotoszyńskiego schroniska, Katarzyna Hirszfeld – Odrowska.
Następnego dnia właścicielka amstaffa została przesłuchana. - Kobieta oświadczyła, że pies był zamknięty w mieszkaniu i wydostał się z niego przypadkiem. Została ukarana mandatem w wysokości 250 złotych. Na tym nasze działania się skończyły. Teraz pies znajduje się pod monitoringiem weterynarza – kończy W. Szał.

Policja przestrzega
 

W środkach komunikacji miejskiej, w miejscach gęsto zaludnionych pies powinien mieć kaganiec. Według ustawy pies musi chodzić na smyczy i w kagańcu w miejscach publicznych nawet, jeżeli jest łagodny. Art. 77 Kodeksu Wykroczeń nakłada na właścicieli psów obowiązki. Według niego, kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia naraża się na grzywnę do 250 zł albo karę nagany.  - Zwykła ostrożność obejmuje przeciętne środki ostrożności związane z trzymaniem danego zwierzęcia, przy czym będą one zróżnicowane w zależności od gatunku zwierzęcia i przede wszystkim od stopnia niebezpieczeństwa, jakie zwierzę może stwarzać. Jeżeli w działaniu zwierzęcia doszło do uszczerbku na zdrowiu człowieka, sprawca ponosi także odpowiedzialność za przestępstwo – przypomina W. Szał.
Osobne przepisy może również stwarzać gmina. Zgodnie z uchwałą z dnia 29 czerwca 2010 roku w Krotoszynie pies rasy uznawanej za agresywną lub pies w inny sposób zagrażający otoczeniu, powinien mieć założony kaganiec.

Pies dla odpowiedzialnych
 

Jedna z najbardziej agresywnych ras psów - Amstaf - nie figuruje na liście ras niebezpiecznych. Od 2009 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji rozważa wpisanie amstafów na tę listę. Powód? Częste ataki tych psów na inne zwierzęta oraz ludzi.
Przypomnijmy, że opisywany przypadek jest drugim w tym roku tego typu zdarzeniem w Krotoszynie. 24 kwietnia taki przypadek miał miejsce obok sklepu Dino na osiedlu przy ulicy Mickiewicza. Anna Szymczak wybrała się na codzienny spacer ze swoim dziesięcioletnim jamnikiem Basterem. W tym samym czasie na spacer wyszła kobieta z amstafem. Z niewyjaśnionych przyczyn w pewnym momencie amstaf wyrwał się kobiecie przewracając ją na ziemię i rzucił się w stronę pani Anny. Przerażony jamnik chciał schować się za właścicielkę. Amstaf jednak nie odpuścił i skoczył za tył kobiety. Chwycił lewą, tylnią część zadu jamnika i zaczął nim szarpać. Obie kobiety były przestraszone. Poturbowana pani od Amstafa pobiegła do sklepu, z którego wybiegły inne osoby i powstrzymały go przed dalszymi atakami. Zdarzenie zarejestrowały kamery przemysłowe sklepu Dino.

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz