![]() |
foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK |
W niedalekiej przyszłości na rynku spowitym słońcem
W sierpniu, bo jakżesz inaczej, władza się wszelka zebrała.Na ławeczkach, przy soczku, pławi się nasza elita
Wśród niej burmistrz
szanowny, starosta, radni i niezła klika,
która z zaproszeń
skorzystać musiała by zapełnić stoliki na krotoszyńskim rynku
Burmistrz: No i co Panowie! Udała się nam rewitalizacja co nie?
Starosta: Pięknie. Wszędzie tak kolorowo i nowocześnie. Dopiął
pan swego burmistrzu
Stanisław Szczotka: Tylko pusto cosik i drętwo
Franciszek Marszałek: Stasiu nie histeryzuj! Ludziska jeszcze śpią pewno
Jan Zych: To budźmy ich melodią nam znaną. Róbmy rykowisko
(W tym momencie radny Zych prosi jedną z kelnerek by
puściła głośno piosenkę “Koko, koko, euro spoko”)
Jan Zych: No żoli, żoli dawaj i w tany
Radni: No tak wygrał plebiscyt i teraz jedzie na fali
(Rynek powoli budzi się do życia. Mieszkańcy wychodzą z
domów i chodzą w koło parkingu)
Burmistrz: No i wyszli
Starosta: Coś smutni
Franciszek Marszałek: Bo sklepy im zamknęli
Stanisław Szczotka: A markety dopiero najwcześniej od siódmej
(Nagle wokół zrobił się zamęt. Z wielkim szumem lecz
wdziękiem na placu obok ratusza wylądował G&M-kopter z tajemniczą postacią)
Tajemnicza postać: Witam, witam panowie! Jestem jakem obiecał. No
pięknie, pięknie się tu porobiło. Drogami jechać do was to tylko szkoda czasu,
ale rynek niczego sobie
Jacek Chybsz: Ja tutaj od niedawna. Nie na mnie patrzcie panowie.
Łatania dziur, ścinka krzaków to już prywaty problem, a nie nasz powiatu
Starosta: Od kiedy?
Jacek Chybsz: Od kiedy PZD stał się spółką
Mieszkańcy: Oooooo!
(Nagle na rynek wjeżdżają na sygnale: karetka, straż
pożarna i policja. Wysiadają kolejno: dyrektor SPZOZ, rzecznik prasowy policji
i komendant straży pożarnej
Paweł Jakubek: A co to? Lądowisko pan tutaj robi sobie? Zapraszam na
Mickiewicza tam już jest gotowe
Tomasz Niciejewski: Naruszono zasady bezpieczeństwa. Dodatkowo czujek w
lokalu nie macie
Włodzimierz Szał: I będzie mandacik
Burmistrz: Panowie spokojnie. Dogadamy się przecież. Pan
przyleciał dziś tutaj by rozpromować nas przecież
Tajemnicza postać: Tak jak panowie chcieli. Przywiozłem pomnik caluśki
ze spiżu, co trwalszy będzie niż słowa i wszystko do spółki
(Około 40 minut trwało ustawianie ogromnego pomnika)
Tajemnicza postać: Uwaga odsłaniam panowie i panie!
(Oczom wszystkich ukazało się ogromne popiersie
burmistrza, Juliana Joksia)
Wszyscy: Co dalej Królu Julianie! Co dalej nasz twórco wielki?
Burmistrz: Jak to co moi drodzy, kochani wyborcy. Wprowadzim
“juliany” zamiast złotych polskich.