niedziela, 7 kwietnia 2013

Życie nie kończy się po setce

Pani Marianna z synem Henrykiem, jego żoną – Bernadettą oraz trójką prawnucząt (od lewej) Martyną, Paulinką i Magdą
Pani Marianna Latusek z Orpiszewa w sierpniu br. skończy 104 lata. Mimo przekroczenia stu lat wciąż tryska humorem i werwą życiową, a tego pozazdrościć jej może każdy sędziwy mieszkaniec naszego powiatu. – Mimo, że mam trochę nogi jak z gumy jakoś tam jeszcze sobie żyję, a jak Bozia pomoże to i pożyję jeszcze trochę – śmieje się nasza bohaterka.

Pani Marianna Latusek z domu Czachorek urodziła się w Rzemiechowie w 1909 roku w typowo rolniczej rodzinie, dla której przywiązanie do ziemi i ciężka praca był chlebem powszednim. Mieszkała jednak w Wolenicach. Z pośród sześciorga rodzeństwa to na niej spoczywały wszelkiego rodzaju prace związane z codziennym obrządkiem gospodarstwa. – Wstawało się rano i już chodziło obok gospodarstwa. Trzeba było wszystko nakarmić, a potem oprzątnąć. Zająć się rodzeństwem. Pomóc mamie w kuchni. Lekko nie było. Całe życie ciężko pracowałam – zaczyna pani Marianna. Pracę na gospodarstwie przerwała I Wojna Światowa. Spośród rodzeństwa: Wiktorii, Jadwigi, Małgorzaty, Stanisława, Jana i Józefa wojenna zawierucha zabrała dwóch braci. – Zaraz po wojnie zmarli Janek i Józek. Nawdychali się gazu od Niemców i tyle – wspomina nasza bohaterka.
Z Wolenic rodzina Czachorków przeniosła się do Ostrzeszowa, a potem do Smolic poznała swojego przyszłego męża, Franciszka Latuska. – Co tu dużo gadać. Chłop zrobił na mnie wrażenie i tyle. Był pracowity i silny jak żaden – kontynuuje pani Marianna. Kolejną wojnę przeżyła bez większych traumatycznych zdarzeń poza tym, że nie mogła zrozumieć postępowania Niemców. – Wszystko zabrali co mieliśmy i ziemię i zwierzęta – wspomina nasza bohaterka. Trzeba w tym miejscu wspomnieć, że wówczas rodzina pani Marianny miała ok. 33 ha ziemi oraz bydło, trzodę i drób.
Wspólnie z mężem, który zmarł 14 lat temu, dochowała się pani Marianna czwórki synów: Jana, śp. Piotra, Stanisława i Henryka, z którym obecnie mieszka. – Mama czuje się dobrze. W zeszłym roku tylko raz chorowała. Sama koło siebie wszystko zrobi, a i pomoże chociaż trzeba jej ze względu na wiek już trochę pilnować – mówi syn Henryk. – Babcia teraz lula swoje prawnuki. Śpiewa im często piosenki po niemiecku, a te słuchają jak zaczarowane – dodaje synowa państwa Latusek – Karolina.
Pani Marianna dochowała się w sumie siedmiu wnuków: Jarosława, Piotra, Aleksandry, Pawła, Macieja, Karola, Marty i Jacka oraz trzynastu prawnucząt: Joanny, Jakuba, Michała, Mateusza, Dominiki, Marcela, Piotra, Julii, Amelii, Jakuba, Magdy, Martyny i najmłodszej bo czteromiesięcznej Pauliny. – Sporo ich babcia ma. Zawsze jednak stara się jak może z każdym spędzić swój czas – mówi Karolina.
Święta nasza bohaterka spędziła w gronie najbliższych. Jak sama twierdzi niczym szczególnie nie różniły się one do tych, które pamięta z młodości. – Zawsze było uroczyście i rodzinnie. No może podczas dyngusa trochę więcej wodą lały chłopaki – śmieje się pani Marianna.
Dokładnie trzy lata temu pani Marianna skończyła 100 lat. – Dostała odznaczenie od premiera Donalda Tuska, od burmistrza i Koła Gospodyń Wiejskich. Teraz będzie miała 104 lata, a za rok, jak Bóg da będziemy obchodzić kolejny jubileusz. Spotkamy się znowu całą rodziną by świętować te chwile. Oczywiście zapraszamy też gazetę – mówi pan Henryk.
Z zaproszenia oczywiście skorzystamy, a relację przedstawimy na łamach naszej gazety. Warto też dodać, że w Orpiszewie mieszka również Franciszka Liphen, która skończy w tym roku 105 lat. Niestety ze względu na stan zdrowia rodzina nie chciała się z nami spotkać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz