poniedziałek, 29 października 2012

Kleszczowy problem


Obrażenia pani Haliny są duże
To absurd - twierdzi właściciel
Strzyżak jest bardzo podobny do kleszcza
Halina Cichowlas (66 l.) z Krotoszyna trafiła do lekarza rodzinnego z licznymi ogniskami zapalnymi skóry. Z jej ciała usunięto kilkanaście kleszczy, których nie zdołała wyjąć sama. Jak twierdzi w sumie miała ich około 60., a winne są konie sąsiada, które obok jej domu mają wybieg. Jej zdaniem, kleszcze konie przyniosły z lasu, do którego często sąsiad jeździ. – To absurd – mówi właściciel zwierząt.
Pani Halina mieszka na ul. Słonecznej w Krotoszynie od kilkunastu lat. Obecnie przebywa na emeryturze i większość czasu poświęca pielęgnacji przydomowego ogrodu. Zeszłego roku teren obok jej domu wydzierżawił pan Mirosław, który przeznaczył go na wybieg dla swoich koni. Wtedy pojawił się problem. – Złapałam dwa kleszcze. Do tej pory to się nie zdarzyło. Wyciągnęłam je jednak. Po pewnym czasie wraz z mężem zaczęłam zastanawiać się skąd? Przecież nawet do lasu nie jeżdżę – mówi nam. W tym roku podczas prac przy krzakach malin wieczorem kobieta zauważyła na ciele więcej kleszczy. – Jestem pewna, że to od koni sąsiada. Przebywają one w lesie i stamtąd przyniosły na pewno. Rozmawiałam o tym z panem Mirosławem. Spryskał teren specjalnym środkiem, ale to nic nie dało. Boję się nadal. Bo kleszcze jak były tak są – kontynuuje kobieta.
Nie wszystkie kleszcze udało się pani Halinie wyciągnąć samej. Poszła do lekarza rodzinnego, który zdiagnozował mnogą kleszczycę. Z jej ciała: brzucha, szyi i ud usunięto chirurgicznie kilkanaście tych pasożytów. Do końca miesiąca kobieta przyjmuje również antybiotyk zarówno doustnie, jak i dożylnie. – Już kosztuje mnie to ponad tysiąc złotych. Chciałabym tylko żeby sąsiad przestał w tym miejscu wypuszczać konie. Jak ich nie było to nie było problemu, a odkąd są to tak się dzieje – kończy H. Cichowlas.

Sąsiedzi kleszczy nie złapali
 

Obok wybiegu dla koni mieszka jeszcze kilka rodzin, które jednak nie potwierdzają informacji pani Cichowlas. – Nikt naokoło kleszczy nie złapał, a też mieszkam obok. Dodatkowo ani tutaj nie śmierdzi, a konie pana Mirosława są zawsze zadbane i lubiane. Tylko ta pani złapała kleszcze, ale panie od koni? – mówi anonimowo jeden z mieszkańców ulicy.
Hodowca koni jest zażenowany całą sytuacją, ale zgadza się na wypowiedź. – Hoduję konie od 18 lat i pierwszy raz usłyszałem, że konie przyniosły kleszcze z lasu. Posiadam zaświadczenie weterynaryjne stwierdzające, że moje konie są zdrowe. To naprawdę sytuacja absurdalna – mówi pan Mirosław. Dodaje jednocześnie, że gdyby kleszcze pochodziły od koni to on i jego rodzina jako pierwsi byliby potencjalnie zagrożonymi osobami. – A kleszczy nie mamy, podobnie jak inni sąsiedzi. Spryskałem zapobiegawczo na prośbę sąsiadki specjalnym preparatem cały teren. Konsultowałem się z wieloma specjalistami, a oni krótko pytali się mnie: Żarty sobie Pan robi? – kończy pan Mirosław.

Sanepid i weterynaria
 

Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Krotoszynie zna sprawę. – Sama badałam panią Cichowlas – mówi Natalia Snadna z PSSE w Krotoszynie – Konsultowaliśmy również jej obrażenia z powiatowym lekarzem weterynarii. Nie wykluczamy pogryzień przez kleszcze tak, jak wskazał lekarz rodzinny, ale dopuszczamy również możliwość ukąszeń przez tzw. jelenie muszki, które zachowują się podobnie do kleszczy. Dla pewności jednak przydałaby się konsultacja medyczna z jakąś kliniką zajmująca się pasożytami, żeby określiła z czym mamy do czynienia. O tym poinformowałam panią Cichowlas. Powinna udać się do lekarza rodzinnego i poprosić o takie zaświadczenie. U pana Mirosława niedługo zostanie przeprowadzona kontrola dotycząca warunków w jakich przebywają konie, jak są karmione itd. - To powinno również dać jakieś odpowiedzi w tej rozwojowej sprawie – zakończyła N. Snadna.
Co pogryzło panią Halinę? Nie wiadomo. Miejmy nadzieję, że sama zainteresowana skorzysta z możliwości konsultacji klinicznej i dowie się tego szybko.
 

Czy to kleszcze czy jelenie muszki ?
 

Kleszcze są aktywne od wiosny do późnej jesieni. Bytują w ściółce leśnej, trawie i krzewach. Poza lasem i łąkami można je spotkać w mieście (w parkach, ogródkach). Żerują głównie na drobnej zwierzynie leśnej, ptakach i zwierzętach hodowlanych. Człowiek jest ich żywicielem przypadkowym.
Kleszcze zarażają się bakteriami, wirusami i pasożytami od zwierząt na których ciele bytują. Największe znaczenie dla człowieka mają bakterie wywołujące boreliozę oraz wirusy powodujące kleszczowe zapalenie mózgu.
Natomiast jelenie muszki to inaczej strzyżaki jelenie, które na pierwszy rzut oka przypominają kleszcze. Przebywają w podobnym otoczeniu co kleszcze. Muchówki te, latając po lesie szukają dużych ssaków (jelenie, sarny, dziki), choć nie pogardzą również i ludźmi. Kiedy znajdą się na ciele, ich skrzydła automatycznie odłamują się, gdyż spełniły już swoje zadanie. Owadowi zależy na tym, by znaleźć odpowiednie miejsce by wbić się w ciało i ssać krew. Tworzą chmary. Często ludziom wydaje się, że mają kleszcza, a to tylko ta muchówka, która wygląda na skórze podobnie. Jej pogryzienia są bardzo bolesne, ale nie tak groźne.

Przypadki kleszczowego zapalenia mózgu
2010 r.- 294
2011 r. 6 zachorowań*
 

* Ponieważ choroba w większości przypadków przebiega bezobjawowo należy przypuszczać, że faktyczna liczba zachorowań jest większa

1 komentarz:

  1. Należy pamiętać, że kleszcze są śmiertelnie niebezpiecznymi bestiami i każde ich ugryzienie może grozić boreliozą. Z tego też powodu musimy pamiętać, że borelioza badanie krwi musi zostać wykonane od razu po ugryzieniu, żeby w razie potrzeby rozpocząć leczenie we wczesnym stadium. W ten sposób szybko pozbywamy się śmiertelnej choroby, która mogłaby nas męczyć latami.

    OdpowiedzUsuń