poniedziałek, 22 października 2012

Podrzutki to chleb ich codzienny

W tej piaskownicy trafiły do schroniska podrzutki
Dwóm szczeniakom na szczęście nic się nie stało
8 października w nocy ktoś podrzucił pod bramę krotoszyńskiego schroniska dwa psy. Sprawca okazał się tak bezmyślny, że włożył je do szczelnej plastykowej piaskownicy i pozostawił tylko kilka dziur żeby psiaki mogły oddychać. Zdarzenie nagrała kamera. Takich podrzuceń do schroniska jest jednak więcej, co przeraża i skłania do refleksji.

Psiaki w piaskownicy odkryli pod bramą pracownicy. Jak czytamy na oficjalnej stronie schroniska: Pewnie pan uważa się za mądrego i odpowiedzialnego, bo przecież zrobił nawet otworki, żeby zwierzaki się nie udusiły. Niestety pan wykazał się brakiem rozumu i głupotą, nie mówiąc już o kompletnym barku uczuć.
Okazuje się, że do krotoszyńskiego schroniska dość często dochodzi do podrzuceń psów, które albo znudziły się właścicielowi, albo po prostu ktoś chce pozbyć się psa bo stanowi dla niego problem. - Porzucenie psa jest znęcaniem się nad nim, o czym mówi  art. 6 pkt. 2, podpunkt 11 ustawy o Ochronie Zwierząt. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć  zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień.  Według tej samej ustawy, kto znęca się nad zwierzętami podlega karze grzywny, karze ograniczenia wolności bądź pozbawienia wolności do lat 2 (art. 35 ustawy). W razie skazania za wyżej wymienione przestępstwo sąd może orzec dodatkowo nawiązkę w wysokości od 500 zł do 100 tys. zł na cel związany z ochroną zwierząt, wskazany przez sąd – informuje prezes krotoszyńskiego schroniska, Katarzyna Hirszfeld – Odrowska.

Trafiają różne psy

Psy do schroniska trafiają w różnych okolicznościach. Najczęściej podrzucane są szczenięta, bo właściciel nie pomyśli, że suczkę można wysterylizować. Nie poczuwa się do odpowiedzialności za los swojego psa i nie rozumie, że w takim samym stopniu jest odpowiedzialny za szczenięta, które przychodzą na świat. Uważa, że podrzucając psy do schroniska zrobił dobry uczynek, bo przecież mógł je wyrzucić, a nawet utopić. - Ludzie kompletnie nie zdają sobie sprawy z tego, że szczenięta w schronisku mają małe szanse na przeżycie i podrzucając je do schroniska skazują najczęściej na choroby wirusowe i powolną śmierć, bo mimo intensywnego leczenia, nie wszystkie przeżywają – kontynuuje prezes.

Sprawcy są ustalani

W połowie przypadków podrzuconych psów właściciel zostaje ustalony. Najczęściej podrzucone psiaki, które automatycznie pojawiają się na stronie internetowej, są rozpoznawane przez sąsiadów czy znajomych osoby, która je podrzuciła. Czasem też sprawcę widać na monitoringu.- Uważamy, że problem wyrzucanych psów rozwiązałoby obowiązkowe czipowanie. Straż Miejska miałaby możliwość kontroli właścicieli pod tym względem i wystawiania mandatów za brak identyfikacji. Poza tym, zwierzęta czipowane, które trafiają przez przypadek do naszego schroniska, szybko wracają do właścicieli, których dzięki miejskiej bazie czipów, łatwo ustalić – kończy Katarzyna Hirszfeld – Odrowska.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz