poniedziałek, 8 października 2012

Zabrali zabawki i poszli sobie

Ogląd sytuacyjny i nic nie wskórano
Mieszkańcy są źli na wykonawcę
W Lutogniewie zakończyły się prace związane z regulacją cieku Jawnik. Ulica Wrzosowa, która miała zostać naprawiona przez wykonawcę została jednak tylko rozgrabiona i pozostawiona mieszkańcom w fatalnym stanie. Deklaracje były inne. Mieszkańcy nie kryją swojego zdenerwowania i rozgoryczenia.

Przypomnijmy, że dojazd do domów na ulicy Wrzosowej w Lutogniewie prowadzi polnym traktem utwardzonym dość mocno grysem. Wjazd na ulicę i dalsza jej część to jednak zwykła polna droga, która przez okres około trzech miesięcy była eksploatowana przez ciężki sprzęt, który wykonywał prace związane z regulacją cieku Jawnik w tym miejscu. – Zakończyli pracę na cieku. Przyjechali chłopcy z łopatami i grabiami jak za czasów PRL-u i stwierdzili, że drogę wyrównali i doprowadzili do stanu przed robotami – zaczyna pan Mariusz, mieszkaniec ulicy Wrzosowej. – To jakiś absurd. Ponad 40-sto tonowy sprzęt tędy jeździł i zupełnie nam drogę zniszczył. Oprócz tego zniszczyli mi płot obok domu bo jakoś na pole musieli wjeżdżać. Też nikt nie naprawił. Rów, który był wykopany na odpływ wody też zniknął. Tak wyrównali – kończy. Inni mieszkańcy również nie kryją swojego zdenerwowania. – Na moim polu zrobili sobie drogę, a wszystkie śmieci z rzeki powywalali na moją ziemię. Nawet tego piasku co zgarnęli nie zabrali. To ja płacę podatki. Nie za drogę, ale za pole. Proszę mi je przywrócić – mówi zdenerwowany pan Stanisław.
W środę, 3 października z mieszkańcami spotkali się przedstawiciele urzędu gminy Krotoszyn i przedstawiciele wykonawcy z firmy Budimex. Wcześniej (pisaliśmy o sprawie w numerze 36/2012) Jan Grzekiecki, który nadzorował kończące się prace deklarował, że doprowadzi drogę do stanu pierwotnego.  Wszyscy zebrani obeszli całą drogę i wysłuchali mieszkańców. Przedstawiciel wykonawcy nie miał sobie nic do zarzucenia. – Prace widać, że zostały wykonane. Droga została wyrównana – mówił Artur Szymani. Mieszkańcy byli jednak innego zdania i pokazywali wszystkim fatalny stan ich drogi. – Niech Pan sobie żartów nie robi. Ta droga jest w gorszym stanie niż była. Nawet jej nie ubiliście porządnie. Spadnie deszcz i będziemy odcięci od świata, a z drogi zrobi się bagno – mówili mieszkańcy. Ostatecznie po półgodzinnej wizytacji ustalono wspólne stanowisko. – Gmina ma z firmą „Budimex” jeszcze roczny kontrakt. Prace w głębi pola jeszcze nie zostały zakończone, a więc do tematu powrócimy po zakończeniu wszystkich prac. Obowiązkiem wykonawcy jest przywrócenie drogi do stanu sprzed wykonywanych prac. Tak też będzie – informuje Joanna Ziembińska z wydziału inwestycji i rozwoju z krotoszyńskiego magistratu.
Co na to mieszkańcy? – Ot i polityka lokalna. Przez rok mamy żyć jak zwierzęta bo gmina ma kontrakt. Nie zostawimy tego tak. Będziemy im przypominać o naszej ulicy. Jedną deklarację już złamali – kończy pan Mariusz.

foto by P.W.Płócienniczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz