poniedziałek, 11 marca 2013

Biedronka już prawie gotowa

W kwietniu market ma być już czynny
Na koniec marca ma nastąpić oficjalne zakończenie prac związanych z budową dyskontu „Biedronka” w Kobylinie na terenie obok dworca PKP. Prace powoli dobiegają końca. Trwają już tylko tzw. „wykończeniówki” związane z uruchomieniem obiektu.
Przyszły obiekt „Biedronki” prezentuje się dość okazale. Z informacji jakie uzyskaliśmy od pracowników od otwarcia marketu dzieli mieszkańców już niecały miesiąc. – Zaplanowaliśmy koniec prac na 28 marca. Także po odbiorze już w kwietniu sklep powinien być czynny. Jak widać już tylko elewacja i wykończeniówka leci także jak pogoda będzie nadal dopisywać to wszystko zakończymy na czas – informuje jeden z pracowników.
Wśród mieszkańców Kobylina głosy w sprawie marketu są podzielone. Jedni cieszą się, że „Biedronka” powstanie, inni – szczególnie okoliczni sklepikarze boją się o swoje miejsca pracy. – Zazwyczaj jeździłam do „Biedronki” w Krotoszynie bo w „Dino” wszystkiego nie kupiłam. Fajnie, że będziemy mieli u siebie taki market. Mają często różne promocje i dobre rzeczy. Już nie mogę doczekać się otwarcia – mówi Anna P. z Kobylina. Pan Bogdan, który prowadzi mały sklepik ma jednak pewne obawy. – Mamy już „Dino”, które i tak odebrało nam sporo klientów. Teraz praktycznie naprzeciw stanie „Biedronka”. Lekko nie będzie. Nie wiem czy wytrzymamy tę presję. Czas pokaże, ale już wiem, że będzie nam ciężko się utrzymać. Dziwi mnie postępowanie gminy, która miast dbać o swoich lokalnych sklepikarzy pozwoliła na budowę marketu, który może po prostu zabić nasz biznes – tłumaczy mieszkaniec.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy w obiekcie będzie funkcjonować tylko i wyłącznie dyskont „Biedronki”. Nie przewidziane są powierzchnie pod inną działalność. – Powstanie „Biedronki” to dużo plusów. Nowe miejsca pracy, uatrakcyjnienie terenu gminy oraz wpływy do budżetu – zaczyna sekretarz gminy, Paweł Sikora. Na pytanie czy taki obiekt jest potrzebny w Kobylinie i czy nie boi się, że upaść może rynek małych sklepikarzy sekretarz odpowiada dość ostrożnie. – Osoba, która wykupiła teren i zainwestowała kilkaset tysięcy w budowę musiała najwidoczniej wcześniej zrobić jakieś rozeznanie rynku potrzeb. Najwidoczniej opłaca mu się taki obiekt postawić w Kobylinie. Co do sklepikarzy to myślę, że zawsze pozostaje rzesza wiernych klientów, którzy będą chcieli zaopatrywać się u nich, a nie w „Biedronce” – kończy P. Sikora.

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz