Przestój czy kryzys w Mahle? |
O problemach załogi w krotoszyńskim zakładzie zatrudniającym ponad 3 tys. osób piszemy na bieżąco. Teraz jednak kryzys jest ponoć dość głęboki – Zostałem wezwany do sekretariatu i dowiedziałem się, że idę na miesiąc urlopu bezpłatnego bo nie ma pracy. Od kilkunastu lat robię w tłokach i nie rozumiem tego. Mam rodzinę na utrzymaniu i co ja teraz zrobię. Dodatkowo skończyły się przyjęcia do firm zewnętrznych, a ci co wracają od razu lądują na bruku bez żadnych dyskusji – mówi nam anonimowy pracownik z działu produkcji tłoków. Jak twierdzi sytuacja spowodowana jest reklamacjami tłoków , opisywanymi przez naszą gazetę w kwietniu br., włoskiego koncernu produkującego m. in. auta Fiat Fire. – Nic nam nie mówią, ale jeden z brygadzistów gadał na hali, że chodzi o 5 mln zł, a to dużo. Teraz podobno koncerny samochodowe już nie robią długoterminowych zamówień, a więc do pracy potrzebnych jest mniej osób. Robią selekcję za naszymi plecami nic nam o tym nie mówiąc. Dodatkowo jeśli mieliśmy np. 30 zamówień od firm autobusowych to teraz mamy jedno i to też niepewne – kończy zmartwiony pracownik.
Próbowaliśmy skontaktować się z zarządem Mahle w Krotoszynie. Najpierw drogą e-mailową potem telefonicznie. – Niestety nikt z zarządu nie udzieli Panu informacji ponieważ zarówno pan Adreas Kosicki, jak i pani Lilla Stachowicz znajdują się w delegacji. Nie wiem kiedy dokładnie wrócą, ale jak tylko tak się stanie to przekażę Pana pismo zarządowi i niezwłocznie odpowiem – mówi Renata Salej, sekretarka w firmie Mahle. Kiedy odparłem, że to nie pierwszy e-mail wysłany do firmy z prośbą o odpowiedź pani Renata odparła, że widocznie zarząd nie musiał odpowiadać.
Z podobnymi pytaniami zwróciliśmy się do orędownika pracowników w zakładzie, Macieja Ratajczaka. Ten jednak unikał tematu – Z tym pytaniem proszę do zarządu. Ja nie jestem rzecznikiem prasowym firmy – odparował krótko szef Metalowców w krotoszyńskiej firmie. Czyżby zatem coś się zmieniło. Jeszcze nie tak dawno przecież pan Ratajczak bez problemu udzielał nam informacji o sytuacji jaka ma miejsce w Mahle. Spróbowaliśmy jeszcze u dyrektora od spraw zamówień, ale i on nie był skory do rozmowy – Nie jestem osobą upoważnioną do udzielania państwu odpowiedzi. Proszę kontaktować się z zarządem – mówi Tadeusz Karolczak. – Ostatnio dzieje się źle. Odkąd zaczęliście pisać o faktycznych problemach pracowników to nawet prezes chodził po hali i kiwał palcem do pracowników, co jest przecież wymowne. Zamknijcie się bo wylecicie – kończy nasz informator.
Do tematu powrócimy. Być może zarząd, kiedy wróci z delegacji ,odpowie na nurtujące pracowników pytania. O postępach w tej sprawie będziemy informować na bieżąco.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz