wtorek, 11 września 2012

Kogo przyjmuje się do Mahle?

Tak się dzisiaj zatrudnia ludzi.
Pracownicy krotoszyńskiej firmy są zaniepokojeni tym, kogo kierownictwo przyjmuje do pracy. Często, ich zdaniem, są to osoby, które z zawodem ślusarza mają niewiele wspólnego, a o zagadnieniach technicznych nie mają pojęcia. Cierpi na tym cały zakład ponieważ odpowiedzialność spada na innych pracowników, którzy płacą za błędy niewykwalifikowanych tzw. „żółtych”.

Sytuacja w Mahle w ostatnim czasie, zdaniem naszego informatora, jest nieciekawa. Stali pracownicy z wieloletnim stażem gorąco dyskutują m. in. na forach internetowych firmy twierdząc, że wina częstych reklamacji tłoków to w głównej mierze niewiedza osób, które są przyjmowane do firmy, a często nie mają wykształcenia technicznego. -  Ostatnio na jednym z zebrań, pan kierownik obróbki mechanicznej tłoków zażądał aby brygadziści szkolili swoich pracowników tzw. żółtych. Jako temat szkoleń podał np. obliczanie tolerancji rysunkowych . Ręce mi opadły. Kto przyjmuje tych ludzi do pracy? A może już nie ma w czym wybierać? .Jak na stanowisko operatora maszyn skrawających można przyjmować osoby nieznające takich zagadnień.  To tak jak przyjąć kucharza, który nie wie z czego jest rosół i jeszcze winić szefa kuchni za ich niewiedzę – mówi anonimowo pracownik.  
Skontaktowaliśmy się z firmą żeby ustosunkowała się do tej opinii. – Aktualnie przyjmowanie nowych pracowników jest wstrzymane. Jeżeli natomiast chodzi o tych, co zostali przyjęci to organizowane są specjalne szkolenia, które mają na celu zaznajomienie nowych osób ze specyfiką pracy w zakładzie. Dodatkowo nowe osoby zawsze pracują z osobami doświadczonymi więc mają czas na nauczenie się jak dokładnie wykonywać swoją pracę – mówi Maiej Ratajczak ze związku Metalowców. Dodaje jednocześnie, że szkolenia te wcześniej odbywały się poprzez krotoszyński Urząd Pracy, a aktualnie nie wie jak to wygląda. Co do osób, które są przyjmowane wyraża się zapobiegawczo. – Ci, co są przyjmowani spełniają pewne założenia firmy, a z grupy, która stara się o pracę wybierani są nieliczni także jeżeli ktoś twierdzi, że przyjmujemy byle kogo jest w błędzie – zakończył.
Praca w Mahle nierozerwalnie wiąże się ze ślusarstwem. W zakładzie pracuje ponad 3 tys. osób. W tym około 80 proc. osób z powiatu krotoszyńskiego. Postanowiliśmy sprawdzić czy w Urzędzie Pracy są jakieś oferty pracy skierowane od Mahle oraz czy firma wnioskuje o jakieś szkolenia. – Od stycznia do teraz żadnej oferty pracy z Mahle nie mieliśmy – odpowiada wicedyrektor PUP w Krotoszynie, Małgorzata Grzempowska. – Żadnych ofert nie ma bo firma sama sobie zatrudnia. Przed zakładem nie ma praktycznie tygodnia żeby nie wyświetlano ogłoszenia o tym, że szukają osób do pracy. Nie wiem czy to ma nas zastraszyć, zmusić do cięższej pracy czy może po prostu do niej zniechęcić – puentuje nasz rozmówca.
Jeżeli chodzi o szkolenia to temat jest bardziej złożony. – Współpraca z firmą Mahle układała się bardzo dobrze we wcześniejszych latach. Potem już niestety coraz słabiej. W 2011 roku było tylko jedno szkolenie dla 20 osób na stanowisko operatora obrabiarek skrawających. Zatrudnienie w firmie znalazło wtedy 16 osób. W tym roku żadnych szkoleń nie organizowaliśmy bo takiego zapotrzebowania firma nie wniosła. Prawdopodobnie kiedy przyjęcia do Mahle odbywają się przez firmy tymczasowe to oni z takimi ofertami będą wychodzić. Kilka takich ofert m. in. z Sanpro już było w ubiegłym roku– mówi M. Grzempowska.
Z ciekawości spytaliśmy również o szkolenie na ślusarza. – Pod kątem tego zawodu nie mieliśmy żadnego szkolenia – kończy wicedyrektor.
Kto zatem pracuje w Mahle? -  Kierownictwo przyjmuje ludzi jak na łapankach. Nie wymaga na rozmowach wstępnych niczego, a później brygadziści i stali pracownicy dostają po uszach bo nowi nie umieją tolerancji obliczyć (zagadnienie matematyczne przyp. red.). Skoro już przyjmuje się ludzi bez elementarnej wiedzy może jakiś system szkoleń by się przydał zaraz na początku rekrutacj.. Kilka godzin podstaw dla całej grupy ochotników, potem egzamin i ewentualne przyjęcie do pracy, a nie byle kogo żeby tworzyć bylejakość w zakładzie – zakończył nasz rozmówca.    



foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz