Prezydent Baszkowa – Dionizy Waszczuk |
Dom Pomocy Społecznej w Baszkowie powstał w 1988 roku. – Zacznę może od tego, że pałac w Baszkowie ma szczęście do użytkowników i raczej nie uległ na przestrzeni lat większej dewastacji. Przetrwał zawieruchę wojenną. W czasie II wojny światowej znajdował się tutaj oddział rehabilitacyjny dla lotników Luftwaffe, potem byli Rosjanie, którzy jednak aż tak bardzo nie zniszczyli budynku. Potem na krótko przejął budynek Zakład Naprawy Taborów Kolejowych w Ostrowie. Budynek odwiedzały liczne kolonie. Od 88’ istnieje tutaj Dom Pomocy Społecznej, w którym od początku istnienia dyrektorem jest Waszczuk – śmieje się dyrektor.
Wiele już zrobiono – wiele zrobić trzeba
Obecny kształt DPS-u to trzy obiekty, które składają się na całość ośrodka. Pierwsza część to zabytkowy późnoklasycystyczny pałac Mielżyńskich, który zamieszkuje obecnie 55 mieszkańców. – W pałacu zrobiono już wiele. Praktycznie od 2000 roku co dwa lata coś robiono. Wymieniono m. in. całą stolarkę okienną i drzwi. Wykonano elewację. Naprawiono stropy i dach. Wymieniono ogrzewanie. Pozostała do zrobienia tylko wieża zabytkowa – wylicza D. Waszczuk. Druga część ośrodka to tzw. „Belweder” ze względu na swój kształt i historyczną zbieżność. – Kiedy wybudowano w Warszawie „Belweder” stwierdziliśmy, że będziemy mieli swój w Baszkowie. Stąd też taka nazwa – śmieje się dyrektor. W tej części znajdują się: administracja, pralnie i zaplecze magazynowe. Najnowsza część oddana została w ubiegłym roku i jest swoistego rodzaju „Wersalem” w ośrodku. Znajdują się tam sypialnie dla 90-ciu mieszkańców. – Niestety problem stanowi kuchnia i stołówki. Obecnie znajdują się one w pomieszczeniach piwnicy i ze względu na kontrole sanepidu musimy szybko coś zrobić, a że nie ma rzeczy niemożliwych udało się z własnych pieniędzy wygospodarować 200 tys. zł z opiewającej na 418 tys. zł. budowy kuchni i ogłosić przetarg. Aktualnie już wybieramy wykonawcę, bo oferty wpłynęły i będzie można tę inwestycję przeprowadzić. Reszta pieniędzy się znajdzie. Jesteśmy po rozmowach i ze starostwem i z wojewodą także wszystko idzie ku dobremu – dodaje D. Waszczuk.
Modernizacja kosztem pracowników?
DPS zapewnia swoim mieszkańcom całodobową opiekę opiekuńczo-pielęgnacyjną. Mogą oni skorzystać z pomocy psychologa, lekarza psychiatry oraz lekarza POZ. W ośrodku prowadzona jest regularna terapia zajęciowa i rehabilitacja. Działa kawiarenka dla mieszkańców domu. DPS w Baszkowie współpracuje z innymi domami pomocy społecznej. Co roku organizuje trzy imprezy plenerowe (Noc Świętojańska, Dożynki i Andrzejki), na które zaprasza mieszkańców innych, podobnych sobie placówek. Pensjonariusze DPS biorą także udział w imprezach integracyjnych poza Baszkowem. – Wszystkim się wydaje, że jest tutaj drogo, a tak wcale nie jest. Koszt na jednego mieszkańca to 3060 zł w co wliczone jest: całodobowe utrzymanie i opieka; ubrania; leczenie; opieka pracowników i zapewnienie im czasu wolnego. Wystarczy tylko racjonalnie pomyśleć, a nie od razu atakować. – mówi dyrektor. Dodaje jednocześnie, że na jednego mieszkańca przypada pół etatu z aktualnego zatrudnienia. Brakuje również w tym roku 12 mieszkańców żeby móc spokojnie obsadzać miejsca pracy. – Moim zamysłem nie jest zwalnianie osób. Do tej pory zwolniłem tylko pracowników zatrudnionych na umowy interwencyjne i stażystów. Brakuje przyjęć, a pensje tym co pracują trzeba wypłacać, a te nie są małe. Średnio 2,2 tys. zł na jednego pracownika, a jest ich aktualnie 123 to łatwo sobie policzyć – mówi D. Waszczuk.
Plany na przyszłość?
Już za dwa lata odbędzie się XXV-lecie DPS-u w Baszkowie. Potem, jak wielokrotnie, zapowiadał dyrektor, czas udać się na emeryturę. Plany mogą jednak ulec zmianie. – Nie wyobrażam sobie żeby na jubileuszu mnie nie było, no chyba, że już mnie nie będzie wśród żywych – śmieje się D. Waszczuk. – W planach jest jeszcze wiele. Chcielibyśmy na przykład powrócić do tego, żeby w pałacu otwarto zakład dla psychicznie chorych. Taka możliwość już jest i nad tym teraz się skupiamy. W dalszej mierze będę próbował pozyskać jakieś pieniądze na zbadanie pewnego faktu bowiem okazuje się, że na terenie parku w ośrodku znajdują się złoża wody termalnej, a to przecież rozwinęłoby ośrodek bardzo mocno. Nie dość, że wszystko ogrzewalibyśmy wodą z tych złóż to jeszcze można by było pokusić się o hydroterapię. Wtedy będę musiał zostać i to ciągnąć – kontynuuje dyrektor.
Na brak wytrwałości i zdecydowania w działaniach D. Waszczuk nie narzeka. – Jestem człowiekiem silnym. Zawsze kończę to, co zaplanowałem. Żona się śmieje, że kiedyś Pan Bóg mnie powoła żebym Mu piekło wyremontował – kończy dyrektor.
foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz