niedziela, 6 stycznia 2013

Ta ziemia ma rodzić, a nie stać się pustynią

J. Maćkowiak - Prosimy o pomoc!
W czwartek, 4 stycznia w klubie seniora odbyło się spotkanie z przedstawicielami stowarzyszenia „Nasz Dom” z Krobi, którzy w ościennych gminach szukają wsparcia w proteście przeciwko budowie na ich terenie kopalni węgla brunatnego.

O temacie ewentualnego powstania kopalni węgla w obrębie miejscowości Krobia-Miejska Górka-Poniec pisaliśmy już na łamach naszej gazety niejednokrotnie w ubiegłym roku. Temat jednak jest na tyle poważny, że powracamy do niego raz jeszcze.
Przypomnijmy, że konińska elektrownia zaczęła wykonywanie odwiertów na złożach węgla Poniec-Krobia i Oczkowice w województwie wielkopolskim. Spółka PAK Górnictwo Konin poszukuje surowca już od 2008 roku. Złoża Poniec-Krobia i Oczkowice położone są na terenie gmin Miejska Górka i Krobia w województwie wielkopolskim. Wniosek o udzielenie koncesji na poszukiwanie i rozpoznawanie złoża we wskazanym rejonie, złożony przez PAK Górnictwo w Ministerstwie Środowiska, został pozytywnie rozpatrzony w maju 2012 roku. Spółka otrzymała koncesję, tym samym zwróciła się do Okręgowego Urzędu Górniczego w Poznaniu o zatwierdzenie tzw. planu ruchu, obejmującego odwiercenie 128 otworów w celu rozpoznania wielkości i jakości kalorycznej pokładów węgla brunatnego. 8 listopada Geofizyka Toruń, wykonawca prac geologicznych, rozpoczęła wiercenie pierwszego otworu geologiczno-złożowego o średnicy 132 mm i głębokości ok. 170 m. W ramach pierwszego etapu projektu będą realizowane odwierty o głębokości od 125 m do około 285 m. Przeciętnie czas wykonania jednego odwiertu – w zależności od jego głębokości – może potrwać od 4 do 7 dni. Do końca 2012 roku PAK wykonało tych odwiertów kilkanaście.

Omamili nas wszyscy wkoło

Na spotkaniu w Kobylinie pojawił się zarząd stowarzyszenia „Nasz Dom” z Krobi w składzie: Janusz Maćkowiak (były poseł RP z ramienia PSL), Jolanta Janowicz oraz Sylwia Maćkowiak, którzy przyjechali by opowiedzieć wszystkim zebranym o zagrożeniach jakie wypływają z możliwej eksploatacji węgla na ich terenie. – Jeździmy po gminach ościennych żeby informować o zagrożeniach jakie nas czekają. Wszyscy wprowadzili nas w błąd. Miały być tylko badania, a dziś wiemy, że odwierty są potrzebne żeby mieć dokumentację potrzebną do zdobycia pozwolenia na budowę kopalni. Mamy żal do naszych burmistrzów, że nic z tym nie zrobili. Jeden odwiert to koszt 100 tys. zł. Która firma robiłaby coś tak kosztownego jeśli nie byłaby przekonana o tym, że tam nic nie ma? My dobrze wiemy, że węgiel tam jest i to w sporych ilościach. Musimy walczyć o swoją ziemię chociaż czas nam się kończy – mówił J. Maćkowiak.
Stowarzyszenie wykorzystało już praktycznie wszystkie możliwości prawne. – Złożyliśmy liczne wnioski do sądu. Mamy opinie prawne, podpisy i co z tego skoro większość spraw do dzisiaj leży w sądzie i czeka, a PAK w dwa dni załatwia sobie wszystko. Spółka węglowa kupi wszystko i wszystkich od burmistrzów po samą górę. Tego nie można inaczej nazwać jak jednym wielkim lobby, które może wszystko – tłumaczyła J. Janowicz.
Jedynym orędownikiem w sprawie stał się dla stowarzyszenia minister rolnictwa, Stanisław Kalemba, który zapewnił wszystkich o tym, że będzie walczył o rolniczy charakter wielkopolskiej ziemi. –Dlatego jesteśmy dzisiaj tutaj. I prosimy was o podpisy. Chcemy walczyć, ale zgodnie z prawem. Wtedy minister będzie miał w rękach odpowiednie narzędzie, które naszym zdaniem pomoże mu zaprzestać planom budowy kopalni w naszym rejonie – zakończył J. Maćkowiak.

Będziemy walczyć o naszą ziemię

Zagrożeń związanych z uruchomieniem kopalni jest bardzo wiele. - Wyschnięte studnie i stawy oraz brak jakichkolwiek odszkodowań od wydobywających węgiel spółek to obraz rzeczywistości. Wielu dostawców straciłyby mleczarnie w Kościanie i Gostyniu, cukrownie Gostyń i Miejska Górka oraz przetwarzające pomidory „Pudliszki” – mówiła S. Maćkowiak.
Okazuje się, że pierwsze przymiarki do budowy odkrywkowych kopalni na złożach rozpoczęły się na przełomie lat 70. i 80. Cztery kopalnie i dwie elektrownie miały ruszyć w połowie lat 90. Z początku, górnicy chcieli wydobywać węgiel z okolic Czempinia i Mosiny, ale pozbawiłoby to wody ujęcia dla Poznania. Radzono więc szukać w południowej części Rowu. Wybór padł na Gostyń. Od pierwszych przymiarek do eksploatacji rowu poznańskiego minęło 30 lat i problem powrócił, choć pod hasłem walki o energetyczną samowystarczalność.  – Jeśli ktoś nie ubrudzi rąk ziemią nic na jej temat mówić nie może. To nasza ziemia i bez niej nie chcemy żyć – mówił J. Maćkowiak.
Jeśli powstanie kopalnia to swoim zasięgiem obejmie spory areał. – Kiedy zaczną wydobywać węgiel to możemy się już pakować. Powstania taka dziura, że i ościenne gminy zostaną pozbawione wody, a woda to przecież dziś większy problem niż energia, którą można pozyskiwać na wiele sposobów, ale PAK blokuje skutecznie powstawanie nowych technologii – grzmiał J. Maćkowiak. Na dzień dzisiejszy wydobycie planowane jest na obszarze 5,8 tys. ha z czego aż 600 ha będą stanowić tzw. zwałowiska ziemi, którą trzeba usunąć by dostać się do pokładów węgla. – Zginie cała Wielkopolska, a z nią rolnictwo które przecież jest najlepsze w Polsce, bo tutaj jak nigdzie ludzie są oddani swojej pracy – kończył ze łzami w oczach J. Maćkowiak.

Zadeklarowali pomoc

Wszyscy obecni na sali sołtysi zadeklarowali swoją pomoc. Ze specjalnie przygotowanymi listami będą rozmawiać z mieszkańcami i prosić ich o składanie podpisów pod protestem. W miarę możliwości będą chcieli również brać udział w protestach publicznych, które stowarzyszenie ma zamiar organizować w 2013 roku. – To boli serce jak się słyszy o tym. Nasza ziemia uprawiana jest w większości z dziada i pradziada. Jesteśmy do niej przywiązani i nie oddamy jej, a tutaj Polak Polakowi krzywdę robi – mówił sołtys Srok, Marian Grześkowiak. Sołtys Zalesia Wielkiego poszedł dalej w swoich rozważaniach – Trzeba to nazwać nie inaczej jak rządami stalinowskimi jedynie ktoś nas zamknie za te słowa. Jeśli podpisy nic nie pomogą to powinniśmy zdeklarować się i wziąć sprawę w swoje ręce. Jak dawniej, kosy na sztorc i zrobić porządek – mówił Ireneusz Nowak.
Zapędy studził jednak włodarz gminy. – Chciałbym tylko powiedzieć, że my jako gmina wyraźnie wypowiedzieliśmy się na temat kopalni podczas sesji 27 kwietnia ub. roku. Mówimy stanowcze nie i będziemy wspierać stowarzyszenie w ich działaniach. – mówił Bernard Jasiński.
Ostatecznie każdy sołtys otrzymał od przedstawicieli stowarzyszenia dokumenty i listy do podpisu. Do końca stycznia wypełnione listy maja trafić do urzędu, a następnie do zarządu stowarzyszenia, które przekaże je do ministra. – Kolejnym etapem będzie Trybunał Konstytucyjny i Bruksela. Tak łatwo nie odpuścimy naszych ziem – zakończył J. Maćkowiak.


foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz