poniedziałek, 11 lutego 2013

Krajobraz księżycowy we Wronowie

Z terenu Wronowa znikają kolejne drzewa i krzewy
Do naszej redakcji zgłosił się chcący pozostać anonimowym mieszkaniec Wolenic, który jest zaniepokojony tym co dzieje się w pobliskiej wsi Wronów, gdzie na potęgę są wycinane zarówno krzaki obok głównej drogi jak i licznie rosnące tam drzewa w tym dęby i topole. – To, co nam przyroda dała zostało praktycznie wycięte w pień. To aż 3 ha powierzchni. Po co to wszystko? Kto wydał pozwolenie na wycinkę tylu drzew? – pyta mieszkaniec.

We Wronowie prace trwają od kilku tygodni. Przy samej drodze jak i na terenie przedsiębiorstwa „Rusko” znikają kolejno krzaki i drzewa. – To straszne co tam się dzieje. Mówi się o wycince krzaków na wsiach, ale we Wronowie to chyba ktoś nadgorliwy robi bo wycina wszystko łącznie z drzewami. Znikają po kolei topole, dęby, jesiony i wszelka tarnina. To od zawsze była ostoja dla leśnych zwierząt, które teraz będą głupiały najnormalniej w świecie – tłumaczy mieszkaniec Wolenic, który jest jednocześnie myśliwym w jednym z kół łowieckich.– Nie rozumiem po prostu takiego działania. Racjonalna wycinka i owszem, ale totalne ogołacanie naszego lokalnego krajobrazu z darów natury to jakaś kpina. Kto na to pozwolił? – dodaje.
Okazuje się, że w ub. roku wydano 5 decyzji na wycinkę 47 drzew i 5 tys. m sześć. Krzaków. – To są grunty rolnicze, które do tej pory były nieużytkiem. Nowy właściciel chce tylko uporządkować teren, a my tego bronić mu nie możemy. Wszystko odbywa się zgodnie z procedurami – mówi Michał Kurek z krotoszyńskiego magistratu. Odmiennego zdania jest naczelnik z wydziału ochrony środowiska w starostwie, który podkreśla, że istniejące na terenie Wronowa zakrzaczenia od wielu, wielu lat wstecz stanowiły siedliska dla ptactwa, które teraz będą zmuszone do zmiany swoich gniazd, co grozić może zachwianiem równowagi naturalnej na tym terenie. – Nie może być tak, że przedsiębiorca robi sobie z terenem co mu się rzewnie podoba. Otrzymaliśmy pismo od koła łowieckiego „Dzik” z Koźmina i wiemy, że na tym terenie znajdowały się siedliska ptaków śpiewających w tym m. in. słowika. Były też bażanty i inne zwierzęta. Gmina pozwoliła na prace nie biorąc pod uwagę tego aspektu, a teraz spadło to na nas i mamy to porządkować. Aktualnie wysyłane są tam ekipy, które dokumentują to, co się stało. Również koło łowieckie wszystko opisuje. Taki wniosek z wytkniętymi błędami gminy przekażemy do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu i to ona zadecyduje co dalej z tym problemem zrobić – informuje Zbigniew Barański.
Krzaki i drzewa znikają też w obszarze przedsiębiorstwa „Rusko”, które nabył Wojciech Wójcik z Dębówca (mężczyzna prowadzi m. in. fermę norek w Białym Dworze i spotyka się z liczną krytyką ze strony mieszkańców – przyp. red.). Mieszkańcy Wronowa przypuszczają, że również u nich może stanąć tzw. „śmierdzący interes”. – Jeżeli ten pan myśli o norkach to niech zapomni. Nikt tutaj na to się nie zgodzi – kończy nasz rozmówca. Sam zainteresowany niewiele mówi twierdząc, że porządkuje teren i ma dość ciągłej nagonki na swoją osobę. –Ja tylko porządkuję teren i zamierzam prowadzić to gospodarstwo – ucina krótko W. Wójcik. – Mieszkańcy na razie tylko mają przypuszczenia, co do tego, że może powstać tam ferma norek. Mi nic na ten temat nie wiadomo. Obecnie wciąż jest tam hodowla krów. Na dzień dzisiejszy to ok. 260 krów oraz jałówek i cielaków. Zatrudnienie ma tam ok. 20 osób w tym również osoby z Wronowa. Sama również tam pracuję. Na razie pan Wójcik nic na temat tego, co ma powstać nie mówi. Nieoficjalnie ludzie mówią jednak, że za dwa lata hodowla ma przestać działać. Na razie remontują w środku obory i porządkują teren naokoło, ale przeznaczenia nie znamy – kończy sołtys Wronowa, Halina Kempa.

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz