niedziela, 24 lutego 2013

Za śmieci słono zapłacił

Oj nieładnie panie Andrzeju, nieładnie...
Do naszej redakcji napisała chcąca pozostać anonimową mieszkanka Kuklinowa, która była świadkiem niecodziennego zdarzenia. Nakryła mieszkańca Kobylina, który bezkarnie pozbywał się swoich śmieci do przydrożnego rowu. Kobieta wszystko udokumentowała zdarzenie i wysłała na policję.

Był koniec stycznia W godzinach przedpołudniowych Anna B. (prawdziwe personalia do wiadomości redakcji) jechała drogą krajową nr 36 na trasie Kuklinów – Romanów. W pewnym momencie zauważyła na poboczu samochód i mężczyznę, który dziwnie się zachowywał. – Jadąc od strony Kuklinowa zauważyłam stojący na mostku wjazdowym na łąkę samochód dostawczy i człowieka, który coś z niego wyrzuca do rowu – zaczyna pani Anna. Kobieta niezwłocznie zatrzymała się i spytała mężczyznę co takiego robi. – Był agresywny. Dojrzałam już leżące dwa worki foliowe po karmie dla psów, ale na samochodzie było ich znacznie więcej. Próbowałam zrobić zdjęcie, ale mężczyzna mnie odepchnął. Zdążyłam jednak zrobić zdjęcie tablicy rejestracyjnej – kończy Anna. Kiedy mężczyzna odjechał kobieta zrobiła już na spokojnie kolejne zdjęcia pozostawionych w rowie śmieci.
Jak się dowiedzieliśmy pan, który zachował się w ten mało godny sposób to znany w Kobylinie przedsiębiorca, który prowadzi firmę zajmującą się pielęgnacją zieleni. Jest nim Andrzej K., o którym pisaliśmy już na łamach naszej gazety w ub. roku przy okazji zakupu przez niego domu obok dawnego zakładu mięsnego i problemów z byłym właścicielem. – Potwierdzam, że takie zdarzenie miało miejsce. Dzięki obywatelskiej postawie pani udało się jednak bardzo szybko zareagować. Pan musiał jeszcze tego samego dnia przy policjantach posprzątać to, co wyrzucił oraz nałożono na niego mandat karny w wysokości 500 zł – informuje rzecznik prasowy krotoszyńskiej policji, Włodzimierz Szał.
Próbowaliśmy się skontaktować z Andrzejem K. Niestety numery kontaktowe, które uzyskaliśmy od urzędników z gminy okazały nietrafne. Telefon komórkowy nie należał do niego, a numer stacjonarny firmy pozostawał wciąż niedostępny. Nasza wizyta w Kobylinie również okazała się fiaskiem. Dwukrotnie nie zastaliśmy pana Andrzeja w domu, a byliśmy ciekawi co powiedziałby jako osoba pielęgnująca teren na całą tę sytuację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz