niedziela, 24 lutego 2013

O porozumieniu nie ma mowy

Pretensji pan Janusz ma wiele...
Dwa tygodnie temu pisaliśmy o Januszu Tomasiku (63 l.), który jest mieszkańcem Domu Pomocy Społecznej w Baszkowie. Zgłosił się do naszej redakcji twierdząc, że kierownictwo ośrodka uwłacza jego godności osobistej. W minionym tygodniu napisał do nas, że po artykule jest szykanowany. Doprowadziliśmy zatem do bezpośredniej konfrontacji z kierownictwem ośrodka.

Przypomnijmy, że pan Janusz trafił do DPS-u ze schroniska św. brata Alberta we Wrocławiu. Jest mieszkańcem już czwarty rok i jak twierdzi kierownictwo ośrodka po prostu znęca się nad nim. Zaczęło się od zabrania telewizora i wieży stereo, które przechowywane są w magazynie. Jak twierdził kierownik wypływa to tylko i wyłącznie ze zobowiązań wynikających z regulaminu, który zabrania wnoszenia używanego sprzętu. Do relacji pana Tomasika dołączył się inny mieszkaniec, Zdzisław Ćwik, któremu zabrano dywanik spod łóżka. Zdaniem kierownika, nie nadawał się on do użytku ponieważ pan Zdzisław zwymiotował na niego będąc w ciągu alkoholowym. Do wspólnego konsensusu jednak doszło i padła deklaracja, że pan Tomasik odejdzie z DPS-u spowrotem do Wrocławia.

Odejdę jak mnie ubezpieczą
Podczas konfrontacji z kierownikiem, Krzysztofem Szczotką obecni byli wyżej opisywani panowie. Nadal twierdzą, że są szykanowani przez kierownictwo. – Na złość przenieśli pana Ćwika do mnie do pokoju. W 10 minut uprzątnęli jego rzeczy i schowali je w magazynie. Nie mam nic do tego, że mieszka ze mną., ale forma w jakiej do tego doszło jest żenująca – zaczyna pan J. Tomasik. Dodatkowo nie wierzy on w żadne słowa kierownika i twierdzi, że tak naprawdę nie chce on pomóc mu w ubezpieczeniu się. – Co innego kierownik mi obiecywał, a co innego robi. Pan się tutaj w ogóle nie nadajesz i tyle – rzucał w stronę kierownika – Jak mnie ubezpieczycie to już mnie tutaj nie ma, a tak co z dachu pod rynnę mam spi.....ć – unosił się J. Tomasik. Do rozmowy włączał się też Z. Ćwik. W duecie już padały ostre, wulgarne słowa w kierunku K. Szczotki, który próbował na spokojnie tłumaczyć działania ośrodka.

Dla dobra innych mieszkańców
Sprawę telewizora i wieży stereo tłumaczyliśmy już na łamach gazety. Przypomnijmy tylko, że zgodnie z regulaminem DPS-u mieszkańcy mają zakaz wnoszenia na teren jakiegokolwiek sprzętu elektronicznego, który wcześniej był w użyciu. – Tłumaczyłem już panom, że mieliśmy problem z insektami (pluskwy). Ze względu na bezpieczeństwo sanitarno-epidemiologiczne i przeciwpożarowe  wprowadziliśmy taki zakaz. Mieszkańcy mogą mieć nowy sprzęt, ale stary niestety nie. Jeśli ktoś nie podporządkowuje się temu to sprzęt jest zabierany. Poddawany tzw. dezynsekcji i umieszczany w depozycie w budynku administracyjno-gospodarczym, który może być wydany albo tej osobie jak zechce nas opuścić, albo jakieś osobie upoważnionej przez mieszkańca z imienia i nazwiska – mówił kierownik.
Co do ubezpieczenia pana Tomasika to sprawa jest rozwojowa. – Ja wciąż czekam na decyzję. Nie będę płacił wam ani grosza. To wasz obowiązek – mówił zdenerwowany mieszkaniec. Kierownik próbował wyprowadzić go z błędu tłumacząc po raz kolejny znaną panu Tomasikowi historię. - Problemy z panem zaczęły się zaczęły od kiedy uzyskał pan spłatę majątku dorobkowego z byłego małżeństwa i na tej podstawie MOPS Wrocław zmienił decyzję o odpłatności i wstrzymał wypłatę zasiłku stałego ze względu na otrzymywany dochód z tytułu w/w spłaty majątku. Pan odwoływał się od tej decyzji, ale jak do tej pory wszystkie odwołania utrzymywały w mocy decyzję MOPS Wrocław. Początkowo pieniądze, ze spłaty majątku i zasiłek pielęgnacyjny wpływały na konto DPS-u i tam na podstawie ustawy o pomocy społecznej i pisemnej zgody pana automatycznie potrącane było 70 proc. za pobyt. Aktualnie miesięczny koszt pobytu wynosi 3.060,00 zł. Potem jednak pan założył swoje własne, indywidualne konto i pieniądze od byłej żony zaczęły wpływać tam. Na konto do DPS wpływa tylko zasiłek pielęgnacyjny. Przestał pan płacić za pobyt i tym samym żyje teraz kosztem innych mieszkańców i wszystkich podatników – tłumaczył kierownik. Dodał jednocześnie, że w związku z tym faktem pan Tomasik musi sam się ubezpieczyć w kwocie 330 zł, o czym niejednokrotnie był informowany, ale z dwukrotnej propozycji nie skorzystał. Przy zainteresowanym kierownik sporządził również kalkulację kosztów. Pan Janusz aktualnie otrzymuje 813 zł z czego 660 zł od byłej żony i 153 zł z tytułu zasiłku. Z tej sumy potrącane powinno być 70 proc. Na rękę panu Tomasikowi zostaje zatem 243,90 zł. Teraz, jeśli pan Tomasik ubezpieczyłby się to z kwoty 813 zł minus 330 na ubezpieczenie pozostaje kwota 483 zł. I to z tej kwoty pobierane byłoby 70 proc. przez DPS. (resztę kwoty opłaca MOPS – przyp. red.) Na rękę zostawałoby panu Januszowi 144,90 zł. – Nie interesuje mnie to, co pan do mnie mówisz. Poczekamy zobaczymy. Grosza wam nie dam, a jak będzie komornik to niech se bierze, co mi tam – kończy J. Tomasik.

To trudny człowiek

Przypomnijmy, że obecnie w DPS przebywa 194 mieszkańców. Pan Tomasik jest indywidualnością i jednostką o silnym, przywódczym charakterze. – Ja tylko śpię z nim pokoju. A tak cały dzień staram się go unikać. Jest agresywny i ma wieczne pretensje. Ja się czuję dobrze tutaj – mówi pan Ryszard, współlokator pana Janusza. Jego słowa potwierdza też szereg innych mieszkańców, którzy wprost mówią, że J. Tomasik to prowodyr wielu dziwnych sytuacji w ośrodku.– Powracając do tematu pana Ćwika to został przeniesiony ponieważ współlokator bał się  z nim przebywać. Często pan Ćwik był pod wpływem alkoholu itd. Natomiast jego współlokatora często odwiedza rodzina, która miała dość takiego widoku – tłumaczy kierownik. – Oj tam znowu pijany. Aż tak źle nie było. Kierownik kłamie – rzuca pan Ćwik.
W specjalnie prowadzonym dzienniku mieszkańców uwag jednak pod kątem obu panów jest sporo. Dotyczą zarówno zachowań agresywnych, jak i tych pod wpływem alkoholu. – Najlepiej wypisywać głupoty i tyle. Pielęgniarki się na nas uwzięły i tyle – mówią panowie.
Do porozumienia dojść się nie dało. Pan Tomasik mimo, że zadeklarował swoje odejście pisemnej zgody nie wyraził. Bez tego nadal jest mieszkańcem DPS-u, który nie zamierza już rozmawiać z kierownikiem. – Ja mimo wszystko nadal będę próbował do pana dotrzeć i jakoś te problemy załatwić – mówił K. Szczotka. – Wy nikomu tutaj nie pomożecie bo się do tego nie nadajecie – puentował J. Tomasik.

foto by P.W.PŁÓCIENNICZAK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz