poniedziałek, 17 grudnia 2012

Krotoszyńska Szopka Noworoczna pt. „Jedno Życzenie”

 W dzień przed pierwszą gwiazdką w sali reprezentacyjnej w krotoszyńskim ratuszu na pilną debatę zawezwano wszystkie ważniejsze osoby decydujące o losach powiatu i gmin. Zebrani radni, kierownicy jednostek i goście z bilecikami o treści: Pilna debata, która o losach naszych i powiatu zaważyć winna, z zaciekawieniem i wręcz niebywałą frekwencją zaczęła gromadzić się w budynku.
Na środku sali stała ogromna paczka. Po jej prawej stronie stał starosta, Leszek Kulka – po lewej burmistrz, Julian Jokś.

Starosta:
Witam wszystkich po kolei
i każdego z osobna.

Burmistrz:
Dostaliśmy prezent z Unii

Starosta:
Ten niezwykły dar
otwarty może być dopiero teraz
kiedy zjawili się wszyscy

Burmistrz:
Zatem już bez ogródek
rozpakować paczki czas

(zajęło to pięć minut)

Zebrani:
Oooo!!!

(ich oczom ukazało się ogromne akwarium, a w nim dostojny, złoty karp)

Karp:
Hejka wszystkim!

Zebrani:
On gada?!

Juliusz Poczta:
Są rzeczy na tej ziemi, które nie śniły się nawet fizjologom

Franciszek Marszałek:
Rany Julek daruj sobie te polonistyczne wywody

Stanisław Szczotka:
Nauczycieli wszakże tutaj w brud,
ale trzeba racjonalnie podejść do tematu.
Kto z pań i panów radnych…

Burmistrz:
Stasiu daruj, to nie sesja!

Stanisław Szczotka:
Nie kotłuj się Julek,
Nie do ciebie pijem,
A starosta to mógłby się
częściej w język się ugryźć

Starosta:
My gminę szanujem
i lud swój kochamy,
za „juliany” go jednak odsprzedać nie damy

Zebrani:
Oooo!!!

Nagle rozległ się chlupot. To złoty karp machnął tak mocno ogonem, że wszyscy zamilkli.

Karp:
Przepraszam, że przeszkadzam,
ale czas mnie nagli.
Jestem tutaj by spełnić
jedno dziś życzenie.
Daję wam godzinę.
W mig je spełnię i znikam.

Na sali zawrzało. Wielkie poruszenie. Każdy miał pomysłów i tyle zapału, że dysputy zakończyć nijak się nie dało.

Sołtysi:
Chcemy drogi mieć w wioskach
Bez krzaków i dziur.
Tak by nie trzeba było
naprawiać ich już.
Do tego kanaliza, chodniki, świetlice
I możem świętować już po czasu kres.

Krzysztof Jelinowski:
Szkoda tego życzenia.
W przyszłym roku będziem robić panowie.
Obiecuję.

Karp:
Hmm… Czas leci panowie i panie.

Burmistrz:
Niech powstanie rynek
już taki jak z bajki.
Niech karp rzuci czar prędki
Rewitalizacji.

Burmistrzowie i wójt innych gmin:
Hola, hola koleżko!
A nasze mieściny?
U nas są potrzeby również bardzo pilne!

Starosta:
To może krakowskim targiem
Panowie – obwodnica?!

Krzysztof Jelinowski:
W przyszłym roku będziem robić panowie.

(wszyscy spojrzeli na dyrektora PZD z wyrzutem)

Nie będziem?
To sorki.

Nagle z wielkim hukiem na salę wpadł Andreas Kosicki. Za nim jak szalony, Dariusz Rozum.

Andreas Kosicki:
Euro panowie zażądajmy sobie!
Rozbudujem Mahle na miarę Europy!
Będziem produkować jak szaleni tłoki!
Ludzie będą arbeit od rana do nocy!

Dariusz Rozum:
A mnie się marzy fabryka pampersów!
Tak wielka jak Jotkel, Ferrum i Mahle do kupy.
Wszystko po to by chłopcy:
Aron i Kryspinek
TAR swój promowali na tatami świecie.

Stefan Witczak:
I bezrobocie by spadło
dzięki naszym firmom.
Mówcie, mówcie panowie!
Ja słucham, notuję.
Potem w sprawozdanku
wszystko skalkuluję.

Tomasz Chudy:
A może coś „zozik” wymyśli na prędce
Zadzwonię do Jakubka i sprawdzę co zechce.

(radny wybiera numer (062) 725-25-55, bo tak mu łatwiej i szybciej)

Halo! Pawełek?
No co tam słychać chłopie?
Mamy tu złotą rybkę co życzenie spełni.
Jedno niestety tylko więc wal prosto z mostu!

Paweł Jakubek:
Lądowisko i szpital na miarę XXI wieku.
Nic więcej mi się nie marzy jakem ojciec dyrektor.

Wojciech Szuniewicz:
Panowie! Toż to farsa!
Kultura się liczy!
Mnie się JAK marzy
I to spełnić trzeba!

Janusz Zych:
Jaków na wystawie w Benicach nie mielim,
ale byki i owszem,
a i krowy były…

Rolnicy:

Brawo Janek!
Kukurydza tak – biogazownie nie!

Karp:
Panowie i panie czas minął.

(na sali zapanowała konsternacja)
Maciej Orzechowski:
Ja myślę tak, żeby karp nasz złoty
do życzeń dołożył
pewny żywot sądu, sanepidu i działek.
Niech wespół z innymi prośbami
spełni to życzenie.

Jak chcieli tak mieli. Powstało więc wszystko: i drogi, i rynek, nawet lądowisko. A w latach kolejnych, gdy nowa władza nastała, z unijnych pieniążków ciężko się rozliczała.

Stara władza:
Zrobiliśmy wiele ludu mój kochany!

Nowa władza:
Spłacamy do dzisiaj ludu mój przegrany!

Bo zapomnieli wszyscy wspomnieć tylko o tym by wszystko co zechcieli rybka opłaciła. Ta tylko w sposób znany tylko sobie spełniła życzenia i prysła do wody. Zostawiając po sobie rachunek sumienia, który niejednemu odbija się teraz.

Koniec.



grafika: P.W.Płócienniczak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz