poniedziałek, 17 grudnia 2012

Zabił ją „cichy zabójca”

Tragedia rozegrała się w tym bloku po 22.00
W piątek, 14 grudnia po godz. 22.00 w bloku na ulicy Rawickiej w Krotoszynie doszło do tragedii. Wskutek nieszczelnej wentylacji i wadliwego junkersa tlenkiem węgla zatruła się śmiertelnie 26-letnia Agnieszka K. Kobieta osierociła 2,5 letniego synka, Cypriana, który trafił do szpitala na obserwację. Inni mieszkańcy bloku zostali ewakuowani i mogli wrócić do domów dopiero po północy. To kolejny przypadek z udziałem czadu, tym razem śmiertelny.

O czadzie czyli ulatniającym się tlenku węgla piszemy cały czas przypominając naszym czytelnikom, że szczególnie porą zimową kiedy rozpoczyna się sezon grzewczy stanowi on ogromne zagrożenie dla zdrowia i życia. Praktycznie go nie czuć, co tylko powinno uświadomić każdemu użytkownikowi pieca czy też junkersa o sprawdzaniu okresowym instalacji i wentylacji by zapobiec tragedii. Mimo wielu apeli, w tym również wielu konkursów na czujki dymu w piątek 14 grudnia doszło do tragedii, w której śmierć na miejscu poniosła 26-letnia kobieta.

Dla wszystkich to był szok
 

O ulatniającym się dwutlenku węgla poinformował prawdopodobnie, jak wskazuje jedna z mieszkanek bloku, mieszkający z nią mężczyzna. Kobieta przez dłuższy czas nie dawała oznak życia z łazienki, w której brała wieczorną kąpiel. – Tyle co wiemy to ponoć jej mąż zaniepokoił się, że długo nie wychodzi z łazienki. Kiedy się zaniepokoił wszedł do łazienki, a ona była już nieprzytomna. W domu był też jej 2,5 letni synek. Od razu powiadomiono pogotowie. Straż pożarna i policja też się zjawili. Wszystkich nas ewakuowali na zewnątrz – mówi  mieszkanka bloku na ul. Rawickiej.
Agnieszka K. mieszkała na samej górze, na czwartym piętrze. Stamtąd niezwłocznie wszystkich ewakuowano. – Kiedy sprawdziliśmy odpowiednim sprzętem procent zaczadzenia okazało się, że jest on bardzo wysoki. Szczególnie w górnych partiach budynku. Szybko wyprowadziliśmy wszystkich mieszkańców do przygotowanego wcześniej namiotu pneumatycznego, żeby się nie wychłodzili. Po wywietrzeniu klatki schodowej i mieszkań oraz zabezpieczeniu junkersa w mieszkaniu denatki odczekaliśmy jakieś dwie godziny aż stężenie dwutlenku węgla wskazywało 0. Wtedy wszyscy mogli bezpiecznie wrócić do domu – informuje komendant Państwowej Straży Pożarnej w Krotoszynie, Mariusz Przybył.

Na pomoc było już za późno
 

Jak wskazuje komendant straży kiedy wszystkie jednostki zjawiły się na miejscu nie było już możliwości pomóc 26-letniej kobiecie. – Były próby reanimacyjne, ale jak strażacy weszli to niewiele mogliśmy już pomóc. Kobieta nie dawała już żadnych oznak życia – mówi M. Przybył. – To była taka dobra kobieta i matka. Boże przed samymi świętami taka tragedia. – mówili mieszkańcy.
Najprawdopodobniej przyczyną zaczadzenia się kobiety była wadliwa instalacja wentylacyjna i niesprawny junkers. – Nie chciałbym tutaj wchodzić w kompetencje policji ponieważ zapewne będzie trwać dochodzenie w tej sprawie, a może nawet zostanie powołany biegły. Jak strażacy jednak weszli to widzieli w łazience pozatykane otwory wentylacyjne, które być może odgrywać będą istotną funkcję w tej sprawie – kończy komendant straży pożarnej.
Szczegóły sprawy jak i okoliczności tragicznego zdarzenia bada obecnie policja. – Wszczęliśmy wspólnie z prokuraturą śledztwo w tej sprawie, które ma na celu wyjasnienie okoliczności tego tragicznego zdarzenia. Na tym etapie nie mogę nic więcej powiedzieć – poinformował zastępca rzecznika prasowego krotoszyńskiej policji, Piotr Sczepaniak. 2,5 letni Cyprian na szczęście wyszedł z tragedii bez szwanku i po obserwacji trafił do swoich dziadków, gdzie obecnie przebywa. – Tego nie można opisać słowami. To ogromna tragedia dla całej ich rodziny. Dziecko, które jeszcze przecież jest tak małe straciło matkę. Bardzo im współczujemy – kończy mieszkanka ul. Rawickiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz