Od początku roku w powiecie krotoszyńskim zatrzymano 64 nietrzeźwych rowerzystów. To aż sześciokrotnie więcej niż w tym samym czasie w roku ubiegłym. Wszyscy odpowiedzą za swoje czyny przed sądem.
|
foto by. P.W.Płócienniczak |
Od stycznia do maja br. w całej Polsce doszło do 458 kolizji i wypadków z udziałem pijanych rowerzystów. W naszym powiecie problem budzi wielki niepokój. W porównaniu z rokiem ubiegłym liczba nietrzeźwych kierowców jednośladów znacznie wzrosła. W 2011 r. stwierdzono 10 przestępstw wśród nietrzeźwych rowerzystów. W bieżącym roku do końca maja odnotowano już 64 przypadki. – Aktualnie mamy około 310 spraw. W tym 64 dotyczące nietrzeźwych rowerzystów. Wszyscy za swoje czyny odpowiedzieli bądź też odpowiedzą w najbliższym czasie – powiedziała Dorota Wojtkowiak-Mielicka z Sądu Rejonowego w Krotoszynie.
Za rower dostałem rok
Rafał D. (35 l., imię i nazwisko do wiadomości redakcji) pracował na budowie pod Krotoszynem. Nie stronił od alkoholu. – Mieszałem cement i nosiłem wiaderka. Robota nieciężka i dobrze płatna. Właściciel zawsze kupował nam parę piwek do roboty. Przez cały dzień to już nic nie było z tego w organizmie. Pewnego dnia wracałem do domu rowerem. Złapali mnie. Miałem 0,7 alkoholu – zaczął nasz rozmówca.
Sprawa została skierowana do sądu, gdzie Rafała D. skazano na rok pozbawienia wolności. Mógł jednak uniknąć kary, przepracowując 300 godzin w czynie społecznym. – Byłem dwa razy. Jakieś rowy kopaliśmy. Potem wypadła mi ważna sprawa i nie zjawiłem się w pracy. Nie było tłumaczenia. Dostałem wyrok, który odbyłem w Strzelinie w zakładzie karnym, półotwartym. Tam też pracowałem – zakończył.
Obecnie Rafał D. pracuje w jednej z firm w Krotoszynie. Ma żonę i dwójkę dzieci. O tym etapie życia mówi wszystkim ku przestrodze. Sam jest trzeźwiejącym alkoholikiem i szkoda mu innych, którzy podobnie jak on mogą źle skończyć. Jemu się udało. Są jednak tacy, którzy nadal nic sobie z prawa nie robią.
Zgubna rola alkoholu
Stan, w którym zawartość alkoholu we krwi wynosi powyżej 0,5 promila albo 0,25 mg na dcm sześć. wydychanego powietrza jest określany zgodni z art. 115 §16 k.k. stanem nietrzeźwości. – Przepisy są bezlitosne. Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu inny pojazd niż mechaniczny (w tym przypadku rower) podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku – informuje rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie, Włodzimierz Szał.
Prowadzenie pojazdu, w tym również roweru, wymaga bardzo dobrej koordynacji wzrokowo-ruchowej, ponieważ 90 proc. informacji docierających do kierowcy to informacje wzrokowe. Alkohol pogarsza koordynację ruchów (trudności w wykonywaniu dwóch i więcej czynności jednocześnie), zmniejsza szybkość reakcji (wydłuża czas reakcji, np. hamowania pojazdu), ogranicza pole widzenia do bardzo wąskiego, przez co można nie zauważyć nadjeżdżającego z boku pojazdu, a także powoduje błędną ocenę odległości czy szybkości innego pojazdu.
Apelujemy...
...zatem – jak każdego roku- o rozwagę. Jeśli już udajemy się na jakąś imprezę czy to samochodem, czy to rowerem i wiemy, że będziemy tam spożywać alkohol, to może zróbmy sobie rachunek sumienia. Konsekwencje bowiem późniejszych czynów mogą być tragiczne w skutkach i bolesne dla portfela – przypomina Włodzimierz. Szał z krotoszyńskiej komendy policji.
Komentarz
Pijani rowerzyści to jedno. Wiadomo bowiem, że alkohol wpływa na zaburzenie percepcji, co niejednokrotnie prowadzi do kolizji lub wypadku. Rowerzyści sami w sobie to jednak temat na oddzielne rozważania.
Pewien człowiek z mojego rodzinnego miasta miał dziwną praktykę przywiązywania psa do kierownicy roweru. Jak tłumaczył, w ten sposób wyprowadzał psa na spacer. Trzy lata temu ów psiak wciągnął go pod naczepę ciężarowego samochodu. Człowiek zginął. Podobnie krwawych przypadków z psem w zeszłym roku było w Polsce około 60.
Rowerzyści mają bujną wyobraźnię i często zapominają, że na drodze są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu. A więc obowiązują ich – te same co innych – przepisy ruchu drogowego.
Niedawno na skrzyżowaniu przy Lidlu w Krotoszynie na czerwonym świetle „rozsądny” tata, chcąc skrócić sobie drogę i czas oczekiwania, najpierw bacznie sprawdzając, czy teren jest czysty, ruszył między autami niczym narciarz w slalomie górskim. Za nim nieporadnie, ledwo sięgając nóżkami do pedałów, zasuwał jego syn. W kasku. A jakże. Przynajmniej tyle z zasad bezpieczeństwa zostało ojcu w głowie.
Inny przykład. Ulica Kobylińska w targowy wtorek. Jadę powoli za wiekową rowerzystką, która na kierownicy ma dwie wyładowane zakupami torby. Nagle kobieta stanęła. I jak gdyby nigdy nic zsiadła z roweru i ruszyła w poprzek drogi do bloku. Tym razem udało się jej.
Mrożących krew w żyłach przypadków jest więcej. Ścieżki dla rowerzystów są albo ich nie ma, więc rowerzyści poruszają się najczęściej drogami, po których jeżdżą też motocykle i samochody. Ich nawierzchnie są niekiedy w strasznym stanie i o nieszczęście nietrudno.
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz