Nowa dyrektor - Lilla Stachowicz |
Nie tak dawno jeszcze pracownicy krotoszyńskiej firmy Mahle przekazywani są do zewnętrznych firm skarżyli się, że dostają tzw. „śmieciowe umowy”. – Na tej samej maszynie w Mahle dostawałem 2400 zł, w SANPRO dostaję 1600 zł i nic więcej mi nie przysługuje. Dodatkowo kończy mi się umowa i boję się, że stracę pracę – mówi jeden z pracowników firmy. – Wszystkie osoby, które są zatrudnione na stałe w Mahle i przeszły na umowy tymczasowe do firm zewnętrznych do końca września wrócą do Mahle – uspokaja szef związku Metalowcy, Maciej Ratajczak.
O tzw. „umowach śmieciowych” jest głośno już od ubiegłego roku. Około pięciuset z blisko 3 tys. pracowników Mahle zmieniło wtedy pracodawcę. Wedle przepisów obowiązujących w firmie pracowali nadal w Mahle, ale ich pracodawcą stała się agencja pracy tymczasowej, świadcząca usługi tzw. outsourcingu dla firmy. Jedną z takich firm jest firma SANPRO z Gdańska. – Od strony prawnej jak poinformował nas zarząd jest ok. Takie prawo przyszło do nas z Zachodu. Ktoś je wymyślił żeby kapitał zagraniczny miał tańszą siłę roboczą – mówi anonimowo pracownik - Większość pracowników jednak ma rodziny na utrzymaniu, kredyty na mieszkania. W Mahle dostawałem więcej, a w SANPRO zarabiam o prawie 800 zł mniej. Do tego żadnego socjalu i nie wiem co będzie jak umowa mi się skończy – kończy.
Chcą tylko wrócić do Mahle
Nasz rozmówca jest pracownikiem Mahle od sześciu lat. Umowę tymczasową otrzymał na początku tego roku. Kończy się ona dokładnie 31 sierpnia. – Do teraz nie wiem co ze mną będzie, a w takiej sytuacji jest sporo osób. Chciałbym tylko mieć zapewnioną pracę. Nic więcej – mówi pracownik. Dodaje jednocześnie, że był zatrudniony w Mahle na stałe. Większa ilość osób pracuje mając w krotoszyńskim koncernie zatrudnienie na czas określony. – Ci to dopiero mają problem. Mogą im czasami nie przedłużyć umowy, a co z nami? Robię w tłokach tak samo jak w Mahle. Nie rozumiem tylko czemu taka polityka ma służyć – kończy.
Agencja Pracy Tymczasowej Sanpro Job Service Sp. z o.o. wciąż poszukuje osób do pracy. Na wielu portalach dotyczących pracy reklamuje się, że szuka pracowników tymczasowych na stanowisko pracownika produkcji na odlewni w różnych rejonach Polski m.in. w Gorzycach czy Gdańsku. – Nie rozumiem zatem dlaczego Mahle wysyła swoich pracowników właśnie tam do pracy. Czy to jest w porządku? – puentuje nasz rozmówca.
Stali pracownicy wrócą z powrotem
Już na początku tego roku była dyrektor ds. kadrowych i personalnych, Agata Bocheńska twierdziła, że umowy tymczasowe w Mahle to próba dostosowania się firmy do bardziej elastycznego rynku zatrudnień. Nie chciała jednak wprost mówić o zwolnieniach czy powrotach pracowników do krotoszyńskiej firmy. Do tematu powróciła nowa dyrektor, Lilla Stachowicz, która aktualnie, zdaje się, rozwiązała problem pracowników. Przynajmniej tych, zatrudnionych na stałe. – Pani dyrektor przyjrzała się umowom z firmami zewnętrznymi. Wszyscy pracownicy stali, którzy pracują na umowach tymczasowych w firmach zewnętrznych do końca września powrócą na swoje stanowiska do Krotoszyna. Umowy tymczasowe będą proponowane od tej pory tylko pracownikom, którzy znajdują się w zakładzie na czas określony – poinformował gazetę szef związku Metalowcy, Maciej Ratajczak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz