środa, 18 lipca 2012

O co poszło w Mahle?


Pracownicy skarżą, a karuzela kręci się dalej 
Pracownicy krotoszyńskiej firmy Mahle złożyli zażalenie do Prokuratury Rejonowej w Krotoszynie, ponieważ nie zgadzają się z umorzeniem śledztwa w sprawie nieprawidłowości w zakładzie.

A. Kosicki i jego koń
Przypomnijmy, że krotoszyńska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Mahle. Badano wtedy, czy doszło do wywierania presji na pracowników przez prezesa zakładu oraz czy prawdziwy jest zarzut przywłaszczenie przez niego aluminium, a także okien z rozbiórki firmowego biurowca. Sprawy te - jak się okazuje - są wciąż szeroko komentowane przez byłych i ówczesnych pracowników, którzy na różnych forach internetowych wyrażają swoje niezadowolenie z umorzonego śledztwa, a co za tym idzie z aktualnej sytuacji w firmie. – Sprawa nie jest wyjaśniona. Pani prokurator nie stanęła na wysokości zadania. Będą kolejne zeznania – mówi anonimowo jeden z pracowników Mahle.
Do wyjaśnienia, zdaniem innych wypowiadających się, pozostało sporo spraw. Jedna z poważniejszych dotyczy oddalonego przez prokuraturę zarzutu wykonania karuzeli dla koni, którą prezes Andreas Kosicki polecił rzekomo wykonać pracownikom, a potem ją zdemontował po zgłoszeniu sprawy przez związki zawodowe do dyrektor finansowej Agaty Bocheńskiej. Ta - ponoć wspólnie z Radą Pracowniczą - dokonała oględzin i wykonała zdjęć urządzenia.  Pracownicy mają wiele pytań. Gdzie są te fotografie? Czy istnieją jakieś rysunki techniczne i dokumenty potwierdzające prace związane z wykonaniem karuzeli, bo jeśli wykonane elementy były przeznaczone do użytku w firmie, to powinny istnieć odpowiednie potwierdzenia. Czy w takim razie elementy karuzeli są charakterystyczne dla urządzeń odlewniczych? Czy z taką dokumentacją oraz wykonanymi detalami zapoznał się jakikolwiek biegły i czy wyraził swoją opinię?
W sprawie rzekomego mobbingu stosowanego przez prezesa pracownicy są ciekawi, dlaczego przesłuchuje się świadków, a nie bierze się pod uwagę materiałów dowodowych ze spraw skierowanych przez pracowników przeciwko firmie o niewłaściwe traktowanie. Wielu z nich bowiem wygrało procesy z Mahle. Czy biegły w ogóle zapoznał się z tymi materiałami? I w końcu pojawia się pytanie o proporcjonalność kar. Gdy jakaś sprawa dotyczy zwykłego pracownika - mówią nasi rozmówcy - zostaje on natychmiast zwalniany z pracy, a na przykład kierownictwo wydziału, na którym miało dojść do nieprawidłowości, nie ponosi żadnej, nie mówiąc już o natychmiastowej, odpowiedzialności służbowej?
Czy sytuacja w firmie ma wpływ na atmosferę w zarządzie przedsiębiorstwa i czy zarząd mógłby przedstawić swoje stanowisko na ten temat?
Skontaktowaliśmy się z wiceprezes Bocheńską. – Proszę się zgłosić do prokuratury. Ja nie będę się wypowiadała na ten temat – poinformowała gazetę.
Według prokuratury jednak zebrane dowody były niewystarczające i śledztwo umorzono. Pracownicy nie rozumieją też, dlaczego kluczowi w tej sprawie świadkowie, jak np. przedstawiciel firmy z Mahle z Niemiec, w ogóle nie zostali przesłuchani.
Jak wyjaśnia rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp., Janusz Walczak, w tej sprawie wpłynęły dwa zażalenia. W związku z tym prokuratura w Krotoszynie podjęła decyzję o przesłuchaniu kolejnych świadków. Dopiero po tym fakcie podjęta zostanie decyzja o dalszym losie sprawy. O tym, czy postępowanie zostanie wznowione, czy też definitywnie zamknięte, zdecydują zeznania.

Ps. W tym roku sprawa została definitywnie zamknięta. Sąd utrzymał w postanowieniu decyzję prokuratury. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz