Pracownicy skarżą, a karuzela kręci się dalej
Pracownicy krotoszyńskiej firmy Mahle złożyli zażalenie do Prokuratury Rejonowej w Krotoszynie, ponieważ nie zgadzają się z umorzeniem śledztwa w sprawie nieprawidłowości w zakładzie.
A. Kosicki i jego koń |
Przypomnijmy, że krotoszyńska
prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Mahle. Badano wtedy, czy doszło
do wywierania presji na pracowników przez prezesa zakładu oraz czy prawdziwy
jest zarzut przywłaszczenie przez niego aluminium, a także okien z rozbiórki
firmowego biurowca. Sprawy te - jak się okazuje - są wciąż szeroko komentowane
przez byłych i ówczesnych pracowników, którzy na różnych forach internetowych
wyrażają swoje niezadowolenie z umorzonego śledztwa, a co za tym idzie z
aktualnej sytuacji w firmie. – Sprawa nie jest wyjaśniona. Pani prokurator
nie stanęła na wysokości zadania. Będą kolejne zeznania – mówi anonimowo
jeden z pracowników Mahle.
Do wyjaśnienia, zdaniem innych wypowiadających się, pozostało
sporo spraw. Jedna z poważniejszych dotyczy oddalonego przez prokuraturę
zarzutu wykonania karuzeli dla koni, którą prezes Andreas Kosicki polecił
rzekomo wykonać pracownikom, a potem ją zdemontował po zgłoszeniu sprawy przez
związki zawodowe do dyrektor finansowej Agaty Bocheńskiej. Ta - ponoć wspólnie
z Radą Pracowniczą - dokonała oględzin i wykonała zdjęć urządzenia. Pracownicy mają wiele pytań. Gdzie są te
fotografie? Czy istnieją jakieś rysunki techniczne i dokumenty
potwierdzające prace związane z wykonaniem karuzeli, bo jeśli wykonane elementy
były przeznaczone do użytku w firmie, to powinny istnieć odpowiednie
potwierdzenia. Czy w takim razie elementy karuzeli są charakterystyczne dla
urządzeń odlewniczych? Czy z taką dokumentacją oraz wykonanymi detalami
zapoznał się jakikolwiek biegły i czy wyraził swoją opinię?
W sprawie rzekomego mobbingu stosowanego przez prezesa
pracownicy są ciekawi, dlaczego przesłuchuje się świadków, a nie bierze się pod
uwagę materiałów dowodowych ze spraw skierowanych przez pracowników przeciwko
firmie o niewłaściwe traktowanie. Wielu z nich bowiem wygrało procesy z Mahle.
Czy biegły w ogóle zapoznał się z tymi materiałami? I w końcu pojawia się
pytanie o proporcjonalność kar. Gdy jakaś sprawa dotyczy zwykłego pracownika -
mówią nasi rozmówcy - zostaje on natychmiast zwalniany z pracy, a na przykład
kierownictwo wydziału, na którym miało dojść do nieprawidłowości, nie ponosi
żadnej, nie mówiąc już o natychmiastowej, odpowiedzialności służbowej?
Czy sytuacja w firmie ma wpływ
na atmosferę w zarządzie przedsiębiorstwa i czy zarząd mógłby przedstawić swoje
stanowisko na ten temat?
Skontaktowaliśmy się z wiceprezes Bocheńską. – Proszę
się zgłosić do prokuratury. Ja nie będę się wypowiadała na ten temat – poinformowała
gazetę.
Według prokuratury jednak
zebrane dowody były niewystarczające i śledztwo umorzono. Pracownicy nie
rozumieją też, dlaczego kluczowi w tej sprawie świadkowie, jak np.
przedstawiciel firmy z Mahle z Niemiec, w ogóle nie zostali
przesłuchani.
Jak wyjaśnia rzecznik prasowy
Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp., Janusz Walczak, w tej sprawie wpłynęły
dwa zażalenia. W związku z tym prokuratura w Krotoszynie podjęła decyzję o
przesłuchaniu kolejnych świadków. Dopiero po tym fakcie podjęta zostanie
decyzja o dalszym losie sprawy. O tym, czy postępowanie zostanie wznowione, czy
też definitywnie zamknięte, zdecydują zeznania.
Ps. W tym roku sprawa została
definitywnie zamknięta. Sąd utrzymał w postanowieniu decyzję prokuratury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz