A ty zdychaj psie
18 kwietnia na nasypie
kolejowym na drodze w kierunku Konarzewa leżał pies, który uległ
najprawdopodobniej potrąceniu przez pociąg. Od zgłoszenia sprawy do poszczególnych
instytucji krotoszyńskich minęło 7 godzin. Tyle czasu musiał czekać cierpiący
pies na uśpienie.
Psa uśpiono po 7 godzinach (prywatne archiwum) |
Zgłoszenia o rannym psie do
Straży Pożarnej dokonała anonimowa osoba, która poinformowała dyżurnego o tym,
że przy drodze polnej w kierunku na Konarzew leży pies z uciętymi, przednimi
łapami. Strażacy przekazali sprawę dalej. – Tego typu zgłoszenie wymagało
interwencji weterynarza więc sprawa została przekazana dalej . Poinformowana
została Straż Miejska i Centrum Zarządzania Kryzysowego– mówi komendant, Mariusz
Przybył. Informacja trafiła następnie do Straży Miejskiej, która interwencji
nie podjęła bo od tego jest przecież Towarzystwo Opieki Nad Zwierzętami. –
Ja cały dzień 18 kwietnia byłem w pracy. Mieliśmy jakieś zgłoszenie o psie, ale
nie było żadnej mowy o tym żeby pies uległ wypadkowi i nie miał łap. Wtedy
interwencję byśmy przeprowadzili na pewno bo mamy taki obowiązek. Tak
skierowaliśmy sprawę do Towarzystwa, ale tam cały czas telefony nie odpowiadały
– mówi komendant, Waldemar Wujczyk. Dalsza droga psiej niedoli to
interwencja w Centrum Zarządzania Kryzysowego w Krotoszynie. – Odebrałem
zgłoszenie około godziny 19.00 i robiłem wszystko żeby pomóc biednemu
zwierzęciu. Wiem, że oprócz tych instytucji poinformowana była również Straż
Pożarna, na którą informatorka dzwoniła. Jak było dalej to nie wiem. Zaraz po
19.00 poinformowałem o sprawie Towarzystwo, które jak wiem zajęło się sprawą –
poinformował Andrzej Zieliński, który w Centrum pełnił tego dnia dyżur.
Informacja dotarła również na Policję, która zjawiła się z patrolem na miejscu
zdarzenia.
Makabryczny widok
Jak zrelacjonowała nam
sytuację pracownica schroniska (pani chce pozostać anonimowa), która była
obecna na miejscu zdarzenia sytuacja psa okazała się makabryczna. Pies został
przejechany przez pociąg. Miał urwane dwie przednie łapy i ucho. W miejscu łap
wystawały dwa, białe kikuty. Był jednak przytomny. Pies nie piszczał, ale nie
pozwalał się dotknąć. - Cierpiał
niewyobrażalnie. Leżał, przylegając plecami do torów. W międzyczasie
przejeżdżał pociąg, który był zwalniany przez dróżnika kolei. Dobrze, że pociąg
był wysoki, bo inny zahaczyłby o leżącego psa. Towarzystwo wezwało na miejsce
weterynarza, który o godzinie 20:20 uśpił psa – kończy pracownica
schroniska.
Problem to brak procedur
O wypadku wiedziały cztery
instytucje, co niepokoi zarząd Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. -
Kompletnie niezrozumiałe jest dlaczego pies leżał tam aż siedem godzin i nikt
wcześniej nie udzielił mu pomocy pozwalając mu cierpieć. Dlaczego procedury
urzędnicze ograniczają ludzką wrażliwość? Trzeba było tylko zadzwonić po
weterynarza. Dlaczego brakuje racjonalnego myślenia i postępowania? Czy ludzie
są już tak zapatrzeni w siebie, że życie i cierpienie innych istot staje się
mniej ważne? – pyta prezes, Katarzyna Hirszfeld-Odrowska.
Okazuje się, że wszystko nie jest takie proste. Zgodnie z
nową ustawą o Ochronie Zwierząt z 21 sierpnia 1997r., to Gmina ma obowiązek
zapewnienia całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadku zdarzeń drogowych z
udziałem zwierząt. Tak jednak jak do tej pory nie jest. – Aktualnie wciąż
trwa konkurs ofert dla organizacji pozarządowych, które zajmą się odławianiem
zwierząt na terenie gminy. Podczas pierwszego nie było zainteresowanych. Teraz
do 25 kwietnia trwa następny. Mam nadzieję, że ktoś się znajdzie –
poinformował Michał Kurek z krotoszyńskiego magistratu.
Co zaś się tyczy nowej ustawy to na dniach ma być
podpisana umowa z weterynarzem, który o każdej porze dnia ma być dyspozycyjny i
interweniować w podobnych sytuacjach. – W sytuacji rannego psa dziwi mnie
fakt, że ta informacja trafiła do nas tak późno. Skoro stało się to w godzinach
popołudniowych to można było szybciej zadziałać. Obecnie podpisujemy zgodnie z
nową ustawą umowę z weterynarzem, który będzie dostępny dla wszystkich
instytucji: Straży Pożarnej, Straży Miejskiej, Policji i Towarzystwa Opieki Nad
Zwierzętami. Osoby z nich będą bezpośrednio dzwonić do weterynarza jeśli
zajdzie taka potrzeba. Docelowo chcemy również podpisać umowę z drugim
weterynarzem. Jeśli pierwszy będzie niedyspozycyjny na interwencję pojedzie
drugi – zakończył Kurek.
Wszystkie osoby, które będą świadkami wypadku jakiegoś
zwierzęcia powinny w dalszym ciągu kontaktować się z którąś z instytucji, a te
z kolei będą niezwłocznie działać. Problemu nie ma jak się okazuje do godz.
15.00 kiedy wszystkie instytucje są jeszcze czynne. Przykład może stanowić
kolejny dzień, gdzie na ulicy Słowiańskiej w Krotoszynie był podobny przypadek
z rannym lisem. Około 20 minut trwała cała akcja. Straż Miejska poinformowała
weterynarza, a ten uśpił zwierzę. Popołudniu wszystko już się komplikuje.
Zmienić ma to podpisana przez gminę umowa z weterynarzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz